Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewelina Kobryn: Niech sukces reprezentacji sprawi, że na nowo zakochamy się w koszykówce!

Justyna Krupa
Ewelina Kobryn po jeddnym z finałowych meczów Wisły Kraków ze Ślęzą Wrocław w 2017 roku
Ewelina Kobryn po jeddnym z finałowych meczów Wisły Kraków ze Ślęzą Wrocław w 2017 roku Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- Dzięki grze Polaków na mistrzostwach świata w końcu mówi się o koszykówce jako o sporcie, w którym odnosimy sukcesy – cieszy się Ewelina Kobryn, była reprezentantka Polski i zawodniczka Wisły Kraków oraz triumfatorka ligi WNBA.

- Polska reprezentacja koszykarska osiągnęła rzecz, która wydawała się niemożliwością – awansowała do ćwierćfinału mistrzostw świata. Jakie były Pani wrażenia, gdy kibicowała Pani kolegom grającym w Chinach?

- Trzeba pogratulować chłopakom, bo wykonali kawał świetnej roboty, a także trenerowi Mike’owi Taylorowi. Widać, że jego rola w tym sukcesie jest ogromna. To się tak tylko może wydawać, że zawodnicy wygrywali, bo indywidualnie są w formie. Owszem, są w formie, ale trener Taylor wykrzesał z nich to, co najlepsze i jednocześnie „wyrzucił” z nich kompleksy. Tym razem to nie był turniej na zasadzie „byliśmy blisko, toczyliśmy świetną walkę, ale wracamy szybko do domu”. Tym razem często to rywale musieli sobie powiedzieć: graliśmy dobrze, ale Polacy byli lepsi.

- Mike Taylor już lata temu miał plan na tę kadrę, który udało mu się zrealizować. W 2016 roku mówił: „Od kiedy pracuję z polską kadrą, kładziemy nacisk nie na indywidualności, nie na pojedynczego gracza, ale na zespół. Będzie nam brakować w reprezentacji Marcina Gortata (…). Ale powinniśmy pokładać nadzieje w Adamie Waczyńskim czy Mateuszu Ponitce.” I to się sprawdziło.

- Wiadomo, że Waczyński i Ponitka to nie są przypadkowe nazwiska. To są liderzy, którzy wiedzą, jak wygrywać mecze. Ponitka wie doskonale, jak się zdobywa wicemistrzostwo świata, bo sięgnął po nie z kadrą U-17. Waczyński jest czołową postacią swojej drużyny Unicaja Malaga w Hiszpanii. Do tej pory brakowało im jednak trochę wsparcia reszty kadry. Bo wiadomo – można być liderem, można punktować, ale jak drużyna jest pogubiona i nie do końca pewna siebie, to wszystko idzie ciężko. A dziś ta kadra naprawdę jest całością. Może nie jest tak, że wszyscy są na tym samym poziomie, jeśli chodzi o formę, bo tak się nie da – jeden danego dnia jest lepszy, drugi nieco gorszy. Ale jeśli chodzi o mentalność i „głowę”, wszyscy są na tym samym poziomie. Oni wiedzieli po co pojechali do Chin. Wiedzieli, że nie byli tam po to, by próbować wygrać mecze w pojedynkę, tylko jako prawdziwa drużyna.

- Od lat wszystkie rozmowy o polskiej koszykówce – z działaczami, trenerami – kończyły się konstatacją: musimy czekać na jakiś sukces kadry, bez tego nic się nie zbuduje. I ten sukces niespodziewanie w końcu nadszedł. Pytanie, czy będziemy umieli to wykorzystać?

- Mam nadzieję, że teraz rodzice dzieciaków, zapisując ich na treningi, będą mieć w głowie alternatywę dla siatkówki, czy futbolu – koszykówkę. Istotne jest też to, że koszykówka wróciła dzięki mistrzostwom świata do otwartej telewizji. Więcej się słyszy, mówi się o niej. Wszyscy pamiętamy sukcesy naszych koszykarek w 1999 roku, gdy zdobywały złoto na mistrzostwach Europy. Tamte sukcesy nie były jednak wykorzystane, nie było przełożenia na późniejsze lata. Ludzie przestali koszykówkę traktować serio. A teraz mam nadzieję, że ten sukces sprawi, że jako naród na nowo zakochamy się w tym sporcie. Jest wiele osób chętnych do pracy przy koszykówce - z otwartymi sercami, entuzjazmem. I jak to wykorzystamy, to już wiele da. Każdy, kto był w tej dyscyplinie czekał na taki sukces, żeby to w końcu „ruszyło”. I żeby w końcu to wszystko nabrało sensu. Bo wiadomo, że celem każdego zawodnika, który zaczyna trenować daną dyscyplinę, jest znaleźć się kiedyś w reprezentacji. I jeżeli ta kadra narodowa triumfuje, to się od razu młodzieży chce iść na treningi. Bo widać na horyzoncie, dokąd do wszystko prowadzi. Ma się prawdziwych idoli, ludzi na których można się wzorować.

- Niedawno przyszedł na świat Pani synek Aleks. Dzielnie ogląda wraz z rodzicami mecze polskiej reprezentacji na mistrzostwach?
- Musi! Nie wiem do końca, czy naprawdę chce, ale cieszy się razem z nami, widać to po nim. Nie marudzi, nie płacze, uśmiecha się i gaworzy. Mam nadzieję, że gdy trzymam go na rękach podczas tych meczów, to jakaś energia pozytywna jest mu przekazywana.

- Będzie mógł w przyszłości mówić, że wychował się na pięknych chwilach dla polskiej koszykówki. A Pani wiąże swoje najbliższe zawodowe plany z koszykówką? Jak Pani patrzy na Wisłę Kraków, która jest teraz w bardzo trudnej sytuacji i została teraz niemal bez podkoszowych, to nie korci, by jednak wrócić do zawodowej gry?
- Powiem szczerze, że generalnie sport w Krakowie jest w opłakanym stanie. Nie chodzi tylko o koszykówkę, ale też siatkówkę, piłkę nożną, judo, lekkoatletykę. Niemal wszystkie dyscypliny przeżywają tu kryzys. Brakuje wsparcia ze strony miasta. Kraków nie powinien zapominać, że to miasto bez rozwoju sportu zostanie pozbawione radości. Zostaną nam tylko turyści. Przywróćmy więc radość ze sportu temu miastu, jeżeli chcemy, by utalentowana sportowo młodzież tu pozostawała! Natomiast, co do mnie, to ja cały czas trenuję. Mam w głowie pewien zamysł, choć nie do końca związany z powrotem do ligowej koszykówki w roli zawodnika.

- Ale bywały już takie powroty – zawodnicy ogłaszali koniec kariery, a jednak potem ciągnęło ich z powrotem na parkiet.
- Na razie zajmuję się pomału trenerką. Wraz z dziewczynami z drużyny KK UR przy Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie przygotowujemy się do sezonu. To zespół z drugiej ligi, nowy projekt. Mam nadzieję, że to pójdzie w fajnym kierunku. Są plany awansu do I ligi, zobaczymy. Liczę, że małymi krokami coś będzie można zbudować. Cieszę się, że mogę spróbować swoich sił w trenerce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ewelina Kobryn: Niech sukces reprezentacji sprawi, że na nowo zakochamy się w koszykówce! - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska