Co powiecie na dwu i półmetrowego wzrostu szarłat Palmera, którego nie imają się końskie dawki herbicydów a łodygi tępią ostrza kombajnów? Superchwasty wytwarzają astronomiczne ilości nasion, które przez lata zachowują zdolność do kiełkowania i są odporne na grzyby czy suszę.
Ledwo dwie dekady temu koncerny chemiczne uroczyście ogłosiły koniec ery niepotrzebnych i zbędnych roślin. Dziesiątki rodzajów herbicydów i genetycznie zmodyfikowane gatunki uprawne miały zapewnić sterylnie czyste uprawy kukurydzy, soi czy zbóż. I tanie, obfite plony. Nic z tego nie wyszło. Łobody, komosy czy szarłaty w mgnieniu oka przystosowały się do nowych reguł gry. Tak jak u bakterii przetrwały osobniki odporne, które przekazały cechy licznym potomkom
. Przyjdzie nam pielić pola motyką lub ręcznie wyrywać siewki chwastów. Być może ktoś wymyśli roboty plewiące pola uprawne. Ludzka pycha została kolejny raz ukarana.
