Cracovia ma ewidentny problem z meczami u siebie. Jaka może być tego przyczyna, że „Pasy” tak słabo sobie radzą?
Zastanawiałem się nad tym. Jest problem w ataku pozycyjnym, chociaż akurat w meczu z Radomiakiem nie musiała grać w ten sposób, bo nie był to taki mecz, w którym Radomiak by się cały czas bronił. Było to wyrównane spotkanie. Jednak jak przy piłce była Cracovia, to trudno jej było wykreować sytuację bramkową. Nie widzę realizacji jakiegoś pomysłu. Niby ma być wykorzystanie wahadłowych, którzy mają grać szeroko i posyłać piłkę w pole karne, ale z dośrodkowań nie ma większego zagrożenia. Kallman jest w słabszej dyspozycji. Od nowego roku, jak się zaczęły tematy transferowe, to może to różnie wpływać na innych zawodników.
Jest trochę analogia z Pelle van Amersfoortem, który kilka lat temu też wiedział, że nie podpisze z Cracovią nowego kontraktu i wiosnę miał fatalną.
Tak, miał słabą. A jeśli chodzi o Kallmana to widać teraz, że to nie jest ten sam zawodnik, którego pamiętamy. Owszem, w Zabrzu miał udział przy golu, ale ma obniżkę formy. Brakuje mi też dobrego Rózgi, czyli kogoś, kto jest szybki i ma dobry drybling, wygra pojedynek. Zawsze jest tak, że kiedy drużyna broni nisko, to potrzebny jest ktoś, kto stworzy przewagę. Rózga w meczu z Koroną miał bramkowe dośrodkowanie, w ostatnim meczu próbował, ale widać, że jak nie gra regularnie, to nie ma pewności siebie.
Cracovia nie ma skutecznego rozgrywającego. Gra na dwie „10” – jedną z nich jest Ajdin Hasić, ale w tym meczu prezentował się bardzo słabo.
Ale kto gra na drugiej „10”?
Kallman, albo Mick van Buren, zmieniają się.
Oni w ogóle tam nie pasują. Hasić przy kontrze jest wolny więc liczy się na Kallmana bądź Van Burena, z tym że Kallman jest „pod formą”, a Holender nie jest tym samym zawodnikiem, który grał jesienią. Hasić nie wyjdzie na wolne pole, on może rzucić piłkę, ale nie zagra tak jak Rózga, przebojowo. To zestawienie więc nie funkcjonuje. Nie widzę więc nici porozumienia między Kallmanem – Van Burenem, a Hasiciem. Martwi mnie, że Rózgę „skasowano”. Boję się, czy nie będzie to casus Rakoczego. Mamy chłopaka, który gra i nagle mu nie dajemy minut. A takim chłopakom, jak odbierze się pewność siebie, rytm gry, to od razu pojawia się brak pewności. Przestał mieć energię, a przecież nie zapomniał jak się gra w piłkę.
Przed sezonem mówiło się o 8. miejscu jako celu Cracovii, dość bezpiecznie. Jesień pokazała, że było to asekuranctwo, ale wydaje się, że ku temu będzie zmierzać, że Cracovia to zespół raczej na 7. – 8. miejsce, a nie na np. 4.
To były słowa prezesa – puchary, a z szatni raczej padały – zapewnijmy sobie utrzymanie. Walczymy o 8., a jeśli będzie coś więcej, to będzie to bonus. Przy tylu zmianach, które były w ostatnim czasie, w kadrze, pionie sportowym, potrzeba czasu na zgranie. Prezes może mówić, że stanie się to raz, dwa, ale to nie jest korporacja, tylko potrzebny jest czas. Typowałem Cracovię na miejscach 6. – 8. i na tym trzeba się skupić, ale jeżeli będzie coś ekstra, to będzie dobrze.
Chyba jednak nie ma na to przesłanek…
Na razie nie. W sytuacji w której odchodzi Kallman, to pewnie rozmontowuje drużynę od środka.
Cracovia musi wypełnić limit minut młodzieżowców. Jest czwórka w kadrze, ale żaden z nich nie błyszczy.
Podobał mi się Fabian Bzdyl, ale zaliczył kluczową stratę. To młody chłopak, który ma prawo popełnić błąd. Wolski minął w tej sytuacji jeszcze trzech piłkarzy i pokonał Madejskiego. A była zmiana Bzdyla, która jest obarczeniem za stratę bramki. To było wskazanie na niego. To nie on ma być liderem tego zespołu, mają nim być: Hasić, Kallman, Van Buren, Jugas.
Robił pan program o młodzieży Cracovii. Rączna miała być kuźnią talentów tymczasem…
Brałem pod uwagę piłkarzy, którzy przeszli przez akademię, byli w niej co najmniej trzy lata. W ostatnich pięciu latach dziesięciu piłkarzy, utalentowanych zadebiutowało w ekstraklasie w Cracovii i żadnego z nich nie ma w „Pasach”. Brak zaufania tak się kończy. Mówi się „on musi pokazać, że jest lepszy”. Nigdy jednak 17-latek nie będzie lepszy, nie będzie miał doświadczenia, na starcie nie może być więc lepszy. On ma potencjał i sztuką trenera jest zauważenie tego i wprowadzenie tego piłkarza do gry. Przypominam sobie sytuację z tego czasu, kiedy byłem w Cracovii, z Mateuszem Klichem. Był odstawiony do rezerw, nie grał, bo był taki problem, że była kwestia finansów. Był odsunięty i nie wiem, jak by ta sytuacja się skończyła, gdyby nie trener Orest Lenczyk. Tego chłopaka się wyciągnęło i on grał. Był wstawiany do „11” bo miał potencjał. Pod względem fizycznym nie był lepszy od innych, był słabszy fizycznie, nie miał doświadczenia, ale grał, bo miał potencjał. To jest ta mądrość trenera. A dzisiaj widzę, że jest myślenie – tu i teraz. Idziemy na puchary, mamy obcokrajowców, którzy są na ten moment lepsi w pewnych aspektach. Ale czy w dłuższej perspektywie da to efekt? Uważam, że nie, ale stawiam znak zapytania.
