Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gąsienica-Daniel: muszę uważać na siostrę, żeby nie zlała mi tyłka

Redakcja
Rozmawiamy z najlepszą obecnie polską alpejką, Agnieszką Gąsienicą Daniel.

W sobotę w austriackim Soelden pierwsze w tym sezonie zawody Pucharu Świata. Szykuje się Pani na dobry wynik?
Przede wszystkim chcę sprawdzić, w jakiej jestem formie. Najważniejszym punktem sezonu są lutowe mistrzostwa świata, więc nikt nie naciska na mnie, że już teraz muszę zrobić superwynik. Inauguracyjne zawody to zawsze wielka niewiadoma.

Zobacz także: Comarch-Cracovia: w Tilburgu najważniejszy będzie pierwszy mecz
Właśnie, niczego nie da się wykluczyć. Świetnego startu również.
Niby tak, ale nie chcę nic obiecywać. Lato przepracowałam naprawdę dobrze, ale miałam niewiele okazji, by porównać się z zawodniczkami z innych krajów. Raz trenowałam ze Słowenką Tiną Maze, raz z Finkami. To kropla w morzu. Dopiero w Soelden dowiem się, w jakim jestem miejscu, co muszę poprawić. Tak to działa.

Plany są chyba jednak ambitne?
Oczywiście. Zewsząd słyszę, że przede wszystkim mam dobrze się przygotować na mistrzostwa, ale odpalić chciałabym od razu. Kiedy dobrze ci pójdzie w pierwszych zawodach, na następne jedzie się z innym, lepszym nastawieniem. Jestem w każdym razie dobrej myśli, choć mam mały kłopot z FIS-punktami (na ich podstawie ustala się w zawodach kolejność startową - przyp. red.). W poprzednim sezonie była gonitwa w PŚ za kwalifikacją olimpijską. Udało się ją zdobyć, ale jednocześnie obsunęłam się w rankingu. Teraz będę więc startować z dalszym numerem, a wtedy zawsze trudniej dostać się do drugiego przejazdu. W tym sezonie ostro zabiorę się do odrabiania strat. Dlatego będę też dużo startować w Pucharze Europy.

Podczas igrzysk w Vancouver z entuzjazmem zapowiadała Pani, że zacznie pokazywać się też w konkurencjach szybkościowych: zjeździe i supergigancie. Pomysł zostanie wcielony w życie?
Prawdę mówiąc, nie wiem. Trochę się wszystko pozmieniało.

Nowy trener, Włoch Gianluca Zanitzer ostudził Pani zapał?
Po prostu ma inną ideę. Trener twierdzi, że jedna zawodniczka nie jest w stanie trzymać wszystkich srok za ogon, więc na razie koncentruję się na gigancie i slalomie. Nie wykluczam jednak, że w Pucharze Świata pokażę się też w konkurencjach szybkościowych. Cały czas je trenuję, choć tylko jako element przygotowania gigantowego.

Do rozszerzenia repertuaru nakłaniał Panią poprzedni szkoleniowiec kadry Livio Magoni. Lubiliście z sobą pracować. Zdziwiła się Pani, że po sezonie odszedł i wybrał pracę ze Słowenką Tiną Maze?
Wcześniej wspominał, że ma taką ofertę, ale do końca wierzyłam, że nadal będzie z nami trenował. Mieliśmy już ułożony cały plan na ten rok. A potem taki numer nam wyciął (śmiech). Teraz jednak nie żałuję. W zamian dostałyśmy bardzo dobrego trenera.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?
Dokładnie. Z Gianluką Zanitzerem naprawdę fajnie się pracuje. Mówi w trzech językach: włoskim, niemieckim i angielskim, więc nie ma żadnych problemów z komunikacją. Poza tym potrafi wszystko szybko i przystępnie tłumaczyć.

Temperuje Pani agresywny styl jazdy?
Trochę tak, jeżdżę teraz nieco inaczej. Zmieniłam narty na dłuższe, można powiedzieć, że to męskie deski.

Na nich będzie Pani spokojniej jeździć, rzadziej wypadać z trasy?
Styl trochę się zmieni, ale nadal będę ostro walczyć na trasie. Wszystko albo nic, taka jestem. Wypadnięcia się zdarzają.

Z kadrą trenuje już Pani 17-letnia siostra Maryna. Z rodziną raźniej?
Tak, jest fajnie. Mieszkamy razem w pokoju. Czujemy się jak w domu.

I może Pani osobiście przypilnować jeden z największych talentów polskiego narciarstwa.
No tak. Już sama muszę się sprężać, żeby Maryna mi za chwilę nie zlała tyłka (śmiech).

To jak będzie? Polki w końcu błysną na światowych stokach?
Zobaczymy. Prawda jest taka, że do czołówki brakuje nam niewiele i to głównie szczęścia. Kiedy jeżdżę z Tiną Maze (dwukrotna wicemistrzyni olimpijska - red.), to nie ma między nami żadnej różnicy. Problemem są dalekie numery startowe. Kiedy suniesz po zniszczonej trasie, to możesz zapomnieć o dobrym wyniku.

Czyli głowa i nogi są gotowe na sukces?
Można tak powiedzieć. Jeśli uda się szybko wskoczyć do trzydziestki i poprawić ranking, to potem powinno być z górki.

Rozmawiał Przemysław Franczak

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska