WIDEO: Jak pomóc osobie, która straciła przytomność?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news
Była godzina siedemnasta dziesięć, kiedy operator specjalnego transportera do przewozu po bezdrożach pni drzew ściętych na niedostępnych stromiznach gór został zaskoczony nagłym zapaleniem się tej maszyny. Pracował wtedy w okolicach miejscowości Łostówka w gminie Mszana Dolna. Sam nie był w stanie stłumić płomieni. Zdołał jednak zaalarmować strażaków.
Wzywając pomocy podał dokładną lokalizacje miejsca, w którym się znajdował, ale uzupełnił ja wiadomością, że prowadzący tam leśny dukt może być nie do przebycia dla samochodów. Zwłaszcza dużych i ciężkich. A przecież właśnie takimi pojazdami są wozy bojowe straży pożarnej.
W góry koło wsi Łostówka podążali nie tylko druhowie z miejscowej OSP oraz sąsiedniej miejscowości Łętowe. Aż dwoma autami przedzierała się OSP z Mszany Górnej. Z Mszany Dolnej stale dyżurujący w tym mieście zastęp z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej, a wraz z nim rota pożarników - ochotników z OSP Mszana Dolna.
Jak relacjonują w mediach społecznościowych druhowie z OSP Mszana Dolna i OSP Mszana Górna w początkowej fazie działań zdołano spowolnić rozprzestrzenianie się płomieni trawiących maszynę dzięki użyciu gaśnic dostarczonych z wykorzystaniem quada, którego nie ma żadna z jednostek uczestniczących w akcji. Druhowie pojazd ten pożyczyli od gospodyni jednego z domostw usytuowanych przy trasie ich przejazdu do miejsca pożaru. To zapobiegło możliwemu w każdej chwili przerzuceniu się płomieni na drzewa i leśne zarośla.
Według informacji podanych na facebooku przez OSP Mszana Dolna całkowicie ugasić płonacy pojazd udało dzięki podaniu prądu piany z małego auta OSP Mszana Górna, którym druhowie z tamtej jednostki zdołali dotrzeć w samo miejsce prowadzenia działań.
Jeden ze strażaków tłumaczy, ze skierowanie do akcji w lesie koło Łostówki tak znacznych sił (sześć zastępów OSP i jeden PSP, czyli czterdziestu strażaków) było działaniem w pełni uzasadnionym. Istniało realne zagrożenie pożarem lasu, a wtedy niezbędna jest duża liczba gaszących. O tym przekonano się w tej samej okolicy wiele lat temu, kiedy pożar ogarnął górski las. Powstrzymanie i stłumienie ognia było tak trudne, że komendant wojewódzki Straży Pożarnej ówczesnego województwa nowosądeckiego Grzegorz Sudo kierował do tych działań jednostki nie tylko z rejonu obecnego powiatu limanowskiego, ale nawet z Nowego Sącza.
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
