Radni Grzegórzek na każdej sesji wydają negatywne opinie na temat planowanych inwestycji. Tak się zdarzyło w przypadku ul. ul. Rogozińskiego. - Bo planowane tam budynki są zbyt masywne i za wysokie - tłumaczy Małgorzata Ciemięga, przewodnicząca dzielnicy II. Przekonuje, że ta wąska ulica nie wytrzyma zwiększonego ruchu aut. Inwestor, firma Tresbud, ma inne zdanie na ten temat.
- Nasza inwestycja jest jedną z mniejszych w okolicy - zapewnia Katarzyna Marasek-Zybura. Jej zdaniem projekt przewiduje powstanie wielu trawników i pełnych drzew zieleńców między budynkami. Będzie także możliwość wykorzystania dachów jako zielonych tarasów. Planowana jest też rozbudowa okolicznych ulic, która poprawi komunikację.
Kraków w budowie - zobacz galerię krakowskich inwestycji
Budzące kontrowersje inwestycje można znaleźć w każdej dzielnicy. W "czwórce" to np. blok przy ul. Czerwińskiego. - Dojazd do niego będzie się odbywał ul. Radzikowskiego - mówi Jakub Kosek, przewodniczący dzielnicy. Zauważa, że ta ulica już teraz jest zakorkowana. Trzeba stać 15 minut, żeby spod bloku dojechać do skrzyżowania. Inwestor, firma Murapol, przekonuje, że budynek nie zakłóci istniejącego ładu.
- Powstaje w miejscu, w którym dotychczas stała duża hala magazynowa - zauważa Michał Sapota, wiceprezes Murapolu. Jest pewien, że ruch kilkudziesięciu samochodów osobowych z pewnością będzie mniej uciążliwy niż pojazdów ciężarowych.
Radnym dzielnicy XIV nie podoba się osiedle Avia przy byłym pasie startowym lotniska. Ma tam powstać kilkanaście bloków.
- Chcieliśmy obniżenia ich wysokości oraz zmniejszania gęstości zabudowy - mówi Wojciech Krzystonek, przewodniczący dzielnicy. Dodaje, że w tej części Czyżyn już dzisiaj brakuje miejsc parkingowych, a układ komunikacyjny nie podoła zwiększonemu obciążeniu.
Andrzej Miś, rzecznik prasowy Budimeksu zapewnia, że inwestor nie buduje według własnego przekonania, ale ściśle przestrzega dokładnych wytycznych gminy. - Co więcej, sami wybudowaliśmy drogę do osiedla i przekazaliśmy ją miastu - zaznacza.
Problem w tym, że w Krakowie brakuje planów zagospodarowania przestrzennego - miasto jest nimi pokryte w 42 proc. - Opinie rad dzielnic nie są wiążące, ale to ważna wskazówka przy realizacji inwestycji i bierzemy je pod uwagę - twierdzi Filip Szatanik, z-ca dyrektora biura informacji UMK.
Dodaje, że dlatego gmina Kraków baczniej przygląda się inwestorom niż w innych miastach. Jeśli jednak wniosek o warunki zabudowy spełnia przepisy prawa budowlanego, nie można odmówić inwestycji.
Jest miejsce na zabudowę, ale trzeba to robić z głową
Piotr Gajewski, architekt-urbanista
Kraków jest olbrzymi jak na miejsce życia 700 tys. mieszkańców. Prawie połowa miasta to tereny rolnicze. Z tego wynika, że miejsc do zabudowy jest mnóstwo. Problem w tym, że architekturę mamy coraz lepszą, ale urbanistykę gorszą. Potęguje się chaos zabudowy. Nowe budynki niszczą to, co już jest. Zabudowuje się tereny, które można przeznaczyć na cele rekreacyjne, przyrodnicze. W starej tkance jest za to wiele miejsc, które powinno się zagęścić, ale z głową.
Często robi się tak, że psuje to widok i komunikację. Plany zabudowy uregulowałyby ogólne zasady: powierzchnię zabudowy, wysokość budynków. Nie sposób jednak wymusić na deweloperze dobrej jakości budownictwa. Konieczna jest odpowiednia polityka przestrzenna. Jeśli gmina czy spółdzielnia chce, by jej teren pozostał zielony, to go nie sprzedaje. Można też dokupić pewne grunty, ale na to musi mieć fundusze.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+