Plajta na każdym osiedlu
Wybraliśmy się do Nowej Huty, by potwierdzić doniesienia mieszkańców i przedsiębiorców. Zaczynamy od os. Handlowego. Tuż za placem Centralnym widzimy zamknięty sklep z tapetami i warzywniak. Za witryną zamiast towarów i klientów tylko kartka "do wynajęcia - Zarząd Budynków Komunalnych" - Z końcem minionego roku zamknęli. Te firmy działały tu od kilkudziesięciu lat. Huta zamienia się w skansen - mówi Joanna Derka, mieszkanka osiedla.
Na os. Handlowym znajdujemy też zakład z usługami poligraficznymi. Urzędnicy podwyższyli tu czynsz z 7,27 zł za mkw. do 11,31 zł. Właściciele zamiast 500 zł miesięcznie płacą prawie 790 (podajemy stawki netto, do których trzeba doliczyć 23 proc. VAT). Przedsiębiorcy nie chcą z nami rozmawiać, by nie wchodzić w spór z urzędnikami. Obok zegarmistrz. Też dostał propozycję podwyżki z 8,28 zł do ok. 22 zł za mkw.
- Byłem w stresie, ale odwołałem się od niekorzystnej decyzji, bo przecież jestem na miejskiej liście zawodów zamierających. Udało się - mówi anonimowo właściciel zakładu.
Os. Górali. Zamknięty sklep elektryczny, a obok widzimy aż cztery apteki, jedna koło drugiej. - Będą kolejne. W Hucie żyje mnóstwo osób starszych. Te często muszą się zadłużać w bankach, aby mieć pieniądze na leki z apteki. I tak się to kręci - komentuje pan Edward, spotkany przechodzień. Dalej na os. Górali zamknięty znany sklep meblowy, który działał tu jeszcze w latach 60.
- Właścicielki chciały go utrzymać, ale czynszu zapłaciły parę tysięcy i zwinęły interes - mówi Krzysztof Macałka z sąsiedniego zakładu tapicerskiego.
- Ja się jeszcze trzymam, bo wysokiej podwyżki nie miałem, ale to kwestia czasu - dodaje. Os. Zgody. Zakład fryzjerski "Bobas".
- Chcieli mi dać podwyżkę 100 proc., ale się odwołałam. Sprawa na razie jest zawieszona - mówi właścicielka Teresa Żuchowicz. Płaci 7,54 zł za mkw. Urząd zaproponował jej co prawdą minimalną wyliczoną stawkę 15,13 zł za mkw., ale to i tak sporo.
- Sklepów musi być dużo, jeśli mają zawitać tu klienci. Jak upada kilka, to reszcie też spadają obroty - mówi pani Teresa. Ponadto mieszkańcy Nowej Huty coraz częściej wybierają zakupy w galeriach handlowych. Brakuje tu też restauracji i knajp, które mogłyby ich przyciągnąć. W zeszłym roku zamknięto np. "Prezydenta" na os. Zielonym. Ledwo obroniła się kultowa restauracja "Stylowa" przy al. Róż. Urzędnicy chcieli jej właścicielowi podnieść czynsz o 100 proc. Lokal zamiast 10 tys. zł kosztowałby miesięcznie 20 tys. Na os. Hutnicznym spotykamy trzy zamknięte sklepy. Obok nich broni się jeszcze jeden z pasmanterią.
- Płacę 11 zł od metra, a zaproponowano mi 25 zł. Próbuję negocjować, inaczej trzeba będzie zwinąć interes - mówi Przemysław Strzępek, właściciel.
Urząd się tłumaczy
Urzędnicy zrobili wyliczenia nowych stawek dla 74 firm. Sporządzili je biegli ekonomiści w trzech wariantach podwyżek - minimalnej, średniej i maksymalnej. Przedsiębiorcy twierdzą jednak, że z reguły proponuje się im tę średnią. I tak np. dla introligatora z os. Centrum B wyliczono zamiast dzisiejszych 10 zł podwyżkę od 16 do aż 28 zł za mkw. Z kolei dla stolarza z os. Kalinowego, który płacił 5,6 zł, stawki mogą wzrosnąć od 13 do 23 zł. Jak tłumaczą to urzędnicy?
- Urynkowienie czynszów dotyczy lokali, w których były one znacznie zaniżone w stosunku do tych obowiązujących w zasobach prywatnych - tłumaczy Filip Szatanik, wicedyrektor wydziału informacji UMK. Nierzadko czynsze te odpowiadały jedynie kosztom eksploatacji obiektu i kształtowały się poniżej czynszów obowiązujących w lokalach mieszkalnych, w których przecież nie prowadzi się działalności gospodarczej. Urzędnicy podają, że od 2011 roku zerwano umowy najmu dla 24 lokali.
- Zarząd Budynków Komunalnych nie wypowiedział żadnej umowy najmu z powodu nieprzyjęcia przez najemcę nowych wysokości stawek - zapewnia Szatanik. Możliwe, bo to przedsiębiorcy podejmują decyzję o zamknięciu interesu nie mogąc podołać opłatom.
Urzędnicy zapewniają jednak, że z 24 opustoszałych lokali 17 już zostało wynajętych. Sęk w tym, że często przechodzą one z rąk do rąk, bo nowe firmy nie są w stanie się utrzymać. Na os. Zgody jest na przykład lokal, który w ostatnich latach 7 razy zmieniał właściciela. Teraz jest tam cukiernia.Co na to radni miejscy?
- Faktycznie Nowa Huta zamienia się w pustynię. Staramy się pomagać przedsiębiorcom. Apelujemy do urzędu o obniżki stawek i rozkładanie płatności na raty - mówi Janusz Chwajoł, przewodniczący komisji mienia i przedsiębiorczości rady miasta.
Niespełnione obietnice
Mieszkańcy Nowej Huty mają prawo czuć żal do władz Krakowa. Zamiast zapowiadanej od lat rewitalizacji dzielnicy doczekali się na razie podwyżek czynszów. W 2011 r. magistrat zorganizował konkurs na projekty zmian w starej części Huty. Pomysły budowy amfiteatru na pl. Centralnym, kawiarenek i parku wzdłuż al. Róż i boisk na osiedlach ją okalających pozostają jednak ciągle szkicami na papierze.
Szansą dla dzielnicy może być projekt "Nowa Huta przyszłości", na który w latach 2014-2020 gmina chce pozyskać 2 mld zł z Unii Europejskiej i przygotować tereny na południe od Kombinatu pod prywatne inwestycje. Zbudować drogi, kanalizację, doprowadzić media. Inwestorzy mogą postawić tam biurowce i osiedla warte nawet 10 mld zł.
- Nowe miejsca pracy przyciągną nowych mieszkańców, a wraz z nimi rozwiną się usługi - uważa Elżbieta Koterba, wiceprezydent Krakowa.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
