Na ponad 10 ha terenu, które pod kopalnię wykupiła firma Jabo Marmi, znajduje się co najmniej kilkanaście studni. Inwestor już skierował przeciwko korzystającym z nich mieszkańcom sprawę do sądu. Pisma, w których prawnicy firmy stwierdzają wręcz, że eksploatacja wody stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, trafiły do starostwa powiatowego oraz do inspektorów ochrony środowiska.
- Niektóre studnie powstały ponad 30 lat temu. Ludzie dogadywali się wówczas bezpośrednio między sobą i wspólnie je kopali. Nie wszyscy zadbali o to, aby postarać się wówczas o akty notarialne, dlatego teraz wystąpili do sądu z wnioskami o zasiedzenie - zauważa Jerzy Kumięga, sołtys Woli Lubeckiej.
Obrońcy góry Kokocz zarzucają burmistrzowi, że ten niedostatecznie walczy o ochronę ujęć wody.
- Wyznaczenie strefy ochronnej musi być poprzedzone kosztownymi i czasochłonnymi ekspertyzami. Nie warto wkładać w to pieniędzy, bo za nie możemy wybudować własny wodociąg. A to stanie się w ciągu trzech-czterech lat - mówi burmistrz Bernard Karasiewicz. Jego zdaniem jedynym i najlepszym sposobem na zablokowanie budowy kopalni jest przyjęcie planu zagospodarowania przestrzennego dla Woli Lubeckiej, w którym będzie jasno napisane, że tego typu eksploatacja kamienia nie może być prowadzona na Kokoczu.