Radni gminy Ryglice stanęli murem za burmistrzem i nie ukarali go za to, że odmówił wydania decyzji środowiskowej niezbędnej do powstania kopalni kamienia na górze Kokocz. Skargę na burmistrza zgłosił inwestor zainteresowany jak najszybszym uruchomieniem kopalni. Już wiadomo, że w planach ma eksploatację na większym obszarze niż wnioskowane dwa hektary.
W lipcu firma Jabo Marmi złożyła w gminie wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dotyczących budowy kopalni na Kokoczu. Burmistrz decyzji nie wydał, nakazując inwestorowi uzupełnienie wniosku o dodatkowe mapy i uzgodnienia. Te nie wpłynęły w wymaganym terminie siedmiu dni, dlatego postępowanie zostało zamrożone.
- Nie mogę dopuścić, aby ludzie zostali pozbawieni wody, której źródła są zlokalizowane na zboczu góry, oraz do tego, aby ciężkie samochody rozjeżdżały drogi, kompletnie nieprzygotowane do przewożenia tak dużych ciężarów - twierdzi burmistrz Bernard Karasiewicz. Jak przyznaje, liczył po cichu na to, że inwestor weźmie na poważnie uwagi urzędu, zmieni podejście do sprawy i zacznie rozmawiać z mieszkańcami. - Jeżeli dalej będzie wychodził z założenia, że skoro ma pieniądze, to wszystko mu się należy, z góry jest skazany na konflikt - dodaje burmistrz.
Inwestor poskarżył się na włodarza gminy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. To przekazało skargę radnym.
- Uznaliśmy, że nagana dla burmistrza nie wchodzi w grę. Jest bowiem bezzasadna. Taką też podjęliśmy uchwałę - mówi Andrzej Jezior, radny gminny, a zarazem przewodniczący Komitetu Obrony Góry Kokocz.
Jacek Bokota, właściciel Jabo Marmi, nie chciał komentować postępowania burmistrza i decyzji radnych oraz zdradzić nam, jaki będzie jego kolejny krok w sprawie kopalni. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że złożył u marszałka Małopolski wniosek o przebadanie kolejnych 10 hektarów na zboczu góry.