Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gol za golem w Szczecinie. Pasy musiały uznać wyższość Portowców

Bartłomiej Stachnik
Piłkarze Pogoni Szczecin i Cracovii stworzyli bardzo emocjonujące widowisko, w którym padło pięć goli. Skuteczniejsi w Szczecinie okazali się gospodarze, którzy wygrali 3:2. Ekipa Jacka Zielińskiego na skutek porażki skomplikowała sobie drogę do europejskich pucharów.

Cracovia dwa razy wyrównywała stan spotkania, ale dwa razy szybko traciła kolejną bramkę, ostatecznie przegrywając 2:3. Chociaż w meczu padło wiele bramek przez dużą jego część wcale nie oglądaliśmy efektownej gry z obu stron.

Początek meczu był bardzo obiecujący, bo już w 3. minucie doskonałą sytuację wykreował Gyurcso, a strzał Korta obronił swoimi stopami Sandomierski. Później jednak mecz stracił walory artystyczne. Mogliśmy oglądać kolejne rzuty rożne i dośrodkowania Cracovii, w poszukiwaniu Covilo. Bardzo zresztą nieudane. Co jakiś czas uderzeń z dystansu próbował również Budziński, rozochocony chyba przepiękną bramką strzeloną Lechowi Poznań, ale skuteczność jego strzałów była dzisiaj znacznie gorsza.

Dlatego błyskawiczna kontra przeprowadzona w 30. minucie przez "Portowców" kompletnie zaskoczyła swoją szybkością obronę Cracovii. Wszystko zaczęło się od odbioru Murawskiego, który od początku sezonu stanowi o sile zespołu. Gola natomiast zdobył ten, któremu nie udało się to na początku spotkania - Kort.

Zarówno końcówka pierwszej połowy, jak i początek drugiej potoczyły się według tego samego scenariusza. Cracovia kompletnie nie miała pomysłu na sforsowanie defensywy Pogoni, z rzadka w ogóle dochodząc do strzałów, a gospodarzom taki obrót spraw chyba pasował. Nie forsowali tempa, narażając się jednocześnie na niepotrzebną stratę bramki.

Już dwie minuty po zmianie stron blisko było kuriozalnego gola, bo Słowik nonszalancko wybijał piłkę z własnego pola karnego, ale błąd, szczęśliwie dla niego, nie poskutkował żadnymi negatywnymi konsekwencjami dla „Portowców”. Jednak w 64. minucie takiego szczęścia nie miał Fojut, który po strzale Vestenicky’ego w skierował piłkę do własnej siatki.

Wtedy sprawy w swoje ręce znów wziął Rafał Murawski i niecałe dziesięć minut później wywalczył dla swojej drużyny rzut karny, który na bramkę zamienił Frączczak. Pogoń znów wyszła na prowadzenie, ale nie na długo, bo w 80. minucie „Pasy” ponownie strzeliły trochę szczęśliwego gola.

W zamieszaniu po rzucie rożnym najlepiej odnalazł się Cetnarski, który nawet nie tyle strzelił, ile lekko nastąpił na piłkę, co jednak wystarczyło aby zaskoczyć Słowika. Tym razem odpowiedź gospodarzy przyszła jeszcze szybciej, po dwóch minutach, także po rzucie rożnym. Ostatniego, jak się okazało, gola spotkania zdobył Zwoliński, który skierował piłkę do siatki z bardzo bliskiej odległości. Piłkarze w biało-czerwonych koszulkach reklamowali spalonego, ale nie mieli racji, bo za późno opuścił swoje miejsce przy słupku Bartosz Kapustka.

Porażka oznacza, że Cracovia jest krok dalej od zdobycia medalu, a nawet o miejsce w pucharach będzie musiała walczyć w ostatnim meczu z Lechią. Natomiast Pogoni zwycięstwo nic już nie daje w kontekście walki o grę w Europę - w wyniku wygranej Lechii nie mają na to szans.

TOP 5 frajersko zaprzepaszczonych tytułów mistrza Polski

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gol za golem w Szczecinie. Pasy musiały uznać wyższość Portowców - Gol24

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska