18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołubiew: Fundacja Czartoryskich pomawia Muzeum, bo szuka powodu do rozwodu

Redakcja
Dyrektor Gołubiew nie godzi się na pomawianie Muzeum
Dyrektor Gołubiew nie godzi się na pomawianie Muzeum Anna Kaczmarz
- Czujemy się odpowiedzialni przede wszystkim za realizację misji księżnej Izabeli Czartoryskiej, która nigdy nie dopuściłaby do tego, by jej zbiory stały się częścią prywatnej kolekcji. Niestety, od pewnego czasu jest to źródłem wielu problemów dla Muzeum, a nie przyjemnością i zaszczytem - mówi Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. Rozmawia Urszula Wolak.

Czy istnieje konflikt między Fundacją Książąt Czartoryskich a Muzeum Narodowym?
Nie można mówić o klasycznym konflikcie między tymi instytucjami, a jedynie o pewnych, jednostronnych decyzjach Fundacji, które nie były i nie są uzgadniane z Muzeum Narodowym. Mimo istniejących zapisów w umowach, które łączą nas z Fundacją. Fundacja, w przeciwieństwie do Muzeum, nie komunikuje się otwarcie nie tylko z instytucjami, wobec których ma taki obowiązek, ale i z opinią publiczną.

Czy w wyniku braku tych uzgodnień mogłoby dojść do sytuacji, w której książę Adam Karol Czartoryski byłby zdolny do tego, by zamknąć zbiory w magazynie?
Nie wiem, ale w przypadku obrazu Leonarda takie zagrożenie zaistniało. Gdyby Ministerstwo Kultury nie umieściło "Damy z gronostajem" - po powrocie wiosną tego roku do kraju - na Wawelu, arcydzieło pozostałoby zapewne w magazynie, do czasu zakończenia remontu w pałacu Czartoryskich. Takie było ultimatum Fundatora, który przy okazji złamał zapisy podpisanego rok wcześniej "Memorandum". Zapis w nim mówił o tym, że "Dama...", kiedy już powróci do Polski, znajdzie się ponownie w jednym z oddziałów Muzeum Narodowego.

To już kolejny krok Fundatora zmierzający do "rozwodu" z MNK. Kiedy Fundacja zaczęła się odsuwać od Muzeum?
Można mówić, że Fundacja dąży do odłączenia się od Muzeum od czasu gdy jej prezesem został Adam Zamoyski - członek rodziny Czartoryskich. Od kilku już lat w Zarządzie Fundacji, jak i w Radzie, nie zasiada nikt z ramienia Muzeum Narodowego, a obecnie w ogóle nie jest reprezentowany żaden z polskich muzealników ani przedstawicieli władz publicznych. Tak, Fundacja z rozmysłem odsuwa się od Muzeum.

Wie Pani dlaczego?
Nie. Mogę jedynie domniemywać, że Muzeum Narodowe, jako instytucja państwowa, podlega wielu ustawom. To mogło krępować ówczesny Zarząd Fundacji w podejmowaniu niezależnych decyzji, dlatego wyswobodzenie się z tego gorsetu przepisów mogło stać się nadrzędnym celem jego członków. Proszę jednakże zwrócić uwagę na to, że Muzeum jest przedstawicielem, ramieniem państwa polskiego, a więc oderwanie się od Muzeum jest w istocie uniezależnieniem się od państwa.

Dlaczego więc Fundator zdecydował się przed rokiem rozwiązać zarząd, na czele którego stał Adam Zamoyski?
Dlatego, że Adam Karol Czartoryski został odsunięty w tamtym czasie od wszelkich decyzji i informacji o tym, co dzieje się w Fundacji. Denerwował się także brakiem postępów w remoncie pałacu Czartoryskich. Zwrócił się więc do Muzeum Narodowego z prośbą o pomoc w odzyskaniu władztwa w Fundacji. W zamian za to obiecywał powrót do dobrej współpracy. A jaki przyświecał mu cel? Jak mówił: troska o dobro narodowe, poprawienie stosunków z Muzeum Narodowym oraz odbudowa dobrego imienia rodziny Czartoryskich, które zostało nadszarpnięte.

Uwierzyła Pani księciu?

Oczywiście. Udzielenie mu pomocy było dla nas czymś naturalnym. Mieliśmy przecież za sobą ponad 60 lat doświadczeń w opiece nad zbiorami Czartoryskich. Fundator odwołał ówczesnych członków zarządu i na ich miejsce powołał nowych. Byli to wybitni specjaliści, związani zawodowo z Muzeum Narodowym.

Fundator zarzucił im jednak brak lojalności i stronniczość w kontaktach między Fundacją a Muzeum, i w kwietniu tego roku powołał nowych członków.
Były to całkowicie niesprawiedliwe zarzuty, gdyż moi koledzy wykazywali stuprocentową dbałość o interesy Fundacji, na co w dokumentach istnieje szereg dowodów! Z przykrością zauważam, że nowi członkowie zarządu stosują taką samą strategię, jaką wobec Muzeum Narodowego stosował niegdyś Adam Zamoyski, a którą jeden z nich (Andrzej Drozd, przyp. red.) poznał dogłębnie, przez cztery lata pracując dla Muzeum Narodowego. Powrócili do nazywania wszystkich problemów "konfliktem" między Muzeum a Fundacją, i krok po kroku dążą do ostatecznego zerwania więzi z Muzeum Narodowym, nie bacząc przy tym na dobro publiczne i lekceważąc fakt, iż przez kilkadziesiąt lat to państwo polskie, poprzez Muzeum, sprawowało opiekę nad zbiorami.

Na czym jeszcze opiera się ta strategia?

Stosuje się różne metody, np. pomówienia, w celu znalezienia powodu do "rozwodu". W mediach zostaliśmy m.in. posądzeni o łamanie praw właścicielskich, co jest oburzające i łatwe do obalenia w świetle istniejących dokumentów. Narzędziem tej strategii jest także nieinformowanie Muzeum o jakichkolwiek działaniach Fundacji. Na przykład, na początku lipca jej członkowie przedstawili przed komisją kultury Rady Miasta Krakowa swoje plany wobec Muzeum Czartoryskich, które jest naszym oddziałem, i wobec zbiorów, które my mamy w depozycie. Nikt jednak nie zaprosił na to spotkanie reprezentantów Muzeum.

Czy wyobraża Pani sobie, że Fundacja mogłaby funkcjonować bez Muzeum?

Teoretycznie tak. Fundacja jest instytucją prywatną i może działać samodzielnie. Pytanie tylko: jak? Bo to Muzeum dysponuje profesjonalnym zapleczem naukowym, badawczym, technicznym, finansowym i administracyjnym. Fundacja nie posiada żadnego z tych atutów.

Ale jako instytucja prywatna zawsze może usługę wynająć.
To prawda. Ale trudno będzie wynająć sztab ludzi z takim doświadczeniem i znajomością kolekcji Czartoryskich jak pracownicy Muzeum. Byłoby to zresztą bardzo kosztowne. A ludzi doświadczonych w pracy muzealnej nie ma dziś zarówno w zarządzie Fundacji, jak i w jej radzie.

Fundacja odsuwa się zatem od Muzeum, a ono wciąż przy niej trwa. Skąd ten upór?

To nie upór, ale poczucie odpowiedzialności i nie wobec Fundacji, lecz zbiorów. Czujemy się odpowiedzialni przede wszystkim za realizację misji księżnej Izabeli Czartoryskiej, która nigdy nie dopuściłaby do tego, by jej zbiory stały się częścią prywatnej kolekcji. Niestety, od pewnego czasu jest to źródłem wielu problemów dla Muzeum, a nie przyjemnością i zaszczytem.

A jeśli Fundacja znajdzie sposób na to, by funkcjonować w pełni niezależnie?

Może oczywiście do tego dojść, ale niech ten "rozwód" Fundacji z Muzeum odbędzie się w cywilizowany sposób, za porozumieniem obu stron. Muzeum nie dało Fundacji żadnych powodów do takiego traktowania. Przeciwnie, należą nam się podziękowania za długoletnią opiekę.

A może to gra o pełną kontrolę nad cennymi zbiorami i o wielkie pieniądze, płynące z możliwości wypożyczania najcenniejszej w kolekcji - "Damy z gronostajem"? Za "pobyt" obrazu w USA Fundacja otrzymała milion dolarów.
Czytelnicy samodzielnie mogą wyciągnąć wnioski. Przypominam, że zgodnie z podpisanym "Memorandum", obraz ma pozostać w kraju przez najbliższych 10 lat. A poza tym milion, o którym pani mówi, to za mało na utrzymanie zbiorów. Na razie łoży na to państwo za pośrednictwem Muzeum Narodowego. Rozmawiała Urszula Wolak

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska