Czytaj też: Tym oddycha się w Zakopanem - smog zasłonił całą Gubałówkę [ZDJĘCIA]
- Super, że ludzie chcą jeździć na nartach, przyjeżdżają w góry. Niestety, muszą pamiętać, że nawet dobry sprzęt, gdy przez rok siedzieli za biurkiem, im nie pomoże. Tu potrzebna jest kondycja - mówi Mariusz Zaród, naczelnik Grupy Podhalańskiej GOPR. Podkreśla, że dobre narty i brawura, brak kasku, przy braku umiejętności i kondycji - to prosty przepis na kontuzję i groźny wypadek.
- Teraz stoki są twarde, przemrożone, w razie upadku warto chronić głowę - mówi naczelnik.
Przypomina, że niedawno doszło do wypadku na stoku. Mężczyzna był oszołomiony, narzekał na ogólny ból. Narciarz miał jednak szczęście w nieszczęściu. Uratował go kask, który po upadku był mocno pęknięty.
Brak wyobraźni źle się kończy też na szlaku. Łatwo można się nie tylko zgubić, ale i doprowadzić do skrajnego wyczerpania.
- Od początku stycznia odnotowaliśmy aż 273 wypadki, musieliśmy zorganizować 5 wypraw ratunkowych - mówi naczelnik Mariusz Zaród.
Pierwsza wyprawa ruszyła w nocy z 1 na 2 stycznia. Kobieta z Malborka doznała na Hali Krupowej podczas upadku urazu głowy, straciła nawet przytomność. Goprowcy sprowadzili ją na dół i przetransportowali do szpitala.
Kolejna nocna wyprawa miała miejsce z 14 na 15 stycznia. Tym razem w Paśmie Polic. - Dwaj 44-letni mężczyźni z Krakowa wybrali się na czarny szlak. Nastąpiło załamanie pogody, turyści byli wyczerpani - mówi naczelnik. Na szczęście mieli przy sobie telefon. Dali znać goprowcom. Ci, po żmudnej całonocnej akcji, sprowadzili ich o godz. 5 nad ranem na dół. - To była bardzo ciężka wyprawa, a poszukiwania długie - mówi naczelnik. W nocy z 21 na 22 ratownicy Grupy Podhalańskiej wraz z kolegami z Grupy Beskidzkiej GOPR poszukiwali z kolei pary z Krakowa, która wybrała się na Babią Górę i po znalezieniu trafiła wprost do szpitala.
Noc z 28 na 29 stycznia była też pełna emocji. Poszukiwano 7 harcerzy z Gdyni w rejonie Lubonia. Jeden z nastolatków po znalezieniu był zupełnie wyczerpany i od razu został odwieziony do szpitala. Ostatnia dotyczyła 5 skrajnie wyczerpanych mężczyzn z 60-osobowej grupy z wycieczki zakładowej. Na polanie pod Turbaczem turyści wezwali pomoc. Mężczyźni ci byli skrajnie wyczerpani i przemarznięci, że aż trzęsły się im ręce.
- Tak się dzieje w mocnej fazie wychłodzenia - mówi naczelnik. Dodaje, że w górach trzeba mierzyć siły na zamiary.
Wybieramy Ludzi Roku 2011. [b]Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!