Czytaj też:
Skłócona jest już cała dzielnica. Wszyscy, prawie trzydziestu mieszkańców trzech osiedli na zakopiańskiej Olczy - Hut, Gawlaków i Mrowców wypowiedziało wojnę jednemu ze swych sąsiadów - Andrzejowi Bilanowi za to, że nie pozwala im przejeżdżać dwiema drogami prowadzącymi z głównej drogi na Huty i Gawlaki. Ustawił znaki "zakaz wjazdu" i tabliczki z napisem "teren prywatny".
- Ano nie możemy dojechać z Mrowców ani do Gawlaków, ani na Huty - pokazuje na drogę Maria Długosz, mieszkanka Mrowców. - Jest kłopot z odśnieżaniem drogi, bo pługi tylko za most mogą wjechać i dalej już nie. Ostatnio do chorego sąsiada przyjechała karetka i lekarze musieli wysiąść i iść pieszo. - Ta cała sytuacja staje się już niebezpieczna - dodaje sąsiad kobiety, pan Jan. - A to przecież na te drogi ludzie ze swojego kiedyś dawali, żeby mieć dojazd do pól, a potem domów. Tyle że żadnych zapisów w księgach nie robili.
Jak dodaje radny z tego rejonu, Wojciech Tatar, nie tylko że pan Bilan zatrzymuje pługi odśnieżające drogę, to jeszcze na drodze z jednej stronu usypał górę śniegu. - Polał ją wodą i teraz - jak wyjaśniał na komisji ekonomiki radny Tatar - samochody, które się tam zapuściły, ściąga do koryta płynącego obok drogi potoku. Cud, że tam nie doszło jeszcze do nieszczęścia. Kilka razy już wzywana była policja na Huty.
W najgorszej sytuacji - jak twierdzą na Mrowcach - znalazł się 73-letni pan Mieczysław Majerczyk z Gawlaków. - Jak zadzwonię i zamówię pług, to przyjedzie. Tak jak wczoraj, jak musiałem zamówić pogotowie energetyczne. Z gminy nie przyjadą pługi - wyjaśnia pan Mieczysław. - Jestem odcięty od świata. A już młody nie jestem, niech człowiek zachoruje, to karetka nie dojdzie. Mam zdychać tu jak pies?
Mówi, że on także kupił swoje znaki zakazu i razem z sąsiadami będzie je stawiał na drodze, z której korzysta Bilan. - On mówi, że ten jego dojazd jest uregulowany, a nie jest. Ustawimy jemu też znaki - obiecuje.
Pan Andrzej Bilan też pokazuje na drogi, które zablokował. - Proszę popatrzeć, czy ten pan Mieczysław nie ma odśnieżonej drogi, czy nie ma dojazdu - pyta pan Andrzej. - Inni jakoś też się zbytnio moimi znakami nie przejmują, bo jeżdżą. Gdy kupiłem tę działkę, wszyscy po niej chodzili gdzie chcieli. Były tu trzy drogi aż w sześć stron.
Pan Andrzej za całą sytuację wini gminę, której dawno już zaproponował, by kupiła od niego 375 metrów kw. działki zajętej pod drogę. - Sprawa byłaby załatwiona, ale radni nie chcą się na to zgodzić - zaznacza. Oddał sprawę do sądu. Domaga się od gminy odszkodowania za bezumowne korzystanie z działki oraz zwinięcia asfaltu.
Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!