Biegać się nie da
Trasy biegowe w Gorcach są jednymi z bardziej obleganych w Polsce. To z uwagi na fakt, że są położone wyże i leży tam więcej śniegu niż na innych trasach. A także dlatego, że rozpościera się z nich niesamowity widom na panoramę Tatr. W pogodny dni po Turbaczu wędruje tysiące ludzi. Skalą zainteresowania zaskoczony jest sam Roman Latoń, nadleśniczy Nadleśnictwa Nowy Targ. - Ruch tam jest ogromny. Przyjeżdżają ludzie z Podhala, ale i spoza - mówi nadleśniczy.
Tymczasem trasy te są zdaniem biegaczy notorycznie niszczone. Wszystko przez to, że od 8 stycznia rozpoczęła się w tym rejonie wycinka drzew.
Przez to, że drzewa są ścinane, część szlaków jest całkowicie zamykana, a na niektórych wzdłuż wytyczonych przez ratrak śladów dla nart leży przygotowane do wywiezienia drzewa. Na trasie spotkać można także gałęzie - pozostałość po karczowaniu lasu - co może być niebezpieczne dla biegaczy. - Mieliśmy także sygnały od narciarzy, którzy napotkali na swojej drodze traktor, który ciągnął drzewo - mówi Monika Lenart-Kuczyńska, naczelnik wydziału infrastruktury społecznej i promocji w urzędzie gminy Nowy Targ, który utrzymuje trasy biegowe. Urząd m.in. zakupił ratrak do tego celu.
W efekcie trasa główna czynny jest na odcinku do pierwszej wiaty. To ok. 4 km w dolinie Lepietnicy. Dalszy odcinek, czyli tzw. stokówka jest zamknięty. - Planujemy w najbliższym czasie uruchomić trasę, wyratrakować i oznakować, tak by ominąć stokówkę podczas prac zrywkowych. Przygotowania utrudnia jednak zbyt mała pokrywa śnieżna. Jest za mało śniegu, by wjechać tam ratrakiem - dodaje urzędniczka.
Urzędnicy dodają, że niestety nie udało się im wynegocjować z Nadleśnictwem ws. nie prowadzenia prac zrywkowych podczas okresu utrzymania zimowego szlaku.
- W poprzednich latach wycinka również była prowadzona. Jednak w tym roku trasy te cieszą się ogromnie dużym zainteresowaniem biegaczy, którzy są pracami leśnymi zaskoczeni i poirytowani - dodaje Monika Lenart-Kuczyńska.
Prace leśne nie są prowadzone jedynie w soboty i w niedziele. - Jak to możliwe, że władze nadleśnictwa nie rozumieją jak ważne dla rozwoju turystycznego regionu oraz zdrowia jego mieszkańców mają tego typu samorządowe inicjatywy - napisała do naszej redakcji jednak z oburzonych wycinką miłośniczek tras biegowych.
Wycinać musimy
Nadleśniczy Roman Latoń potwierdza, że w lasach Nadleśnictwa przez które przebiega trasa biegowa, rozpoczęła się wycinka drzew. - Prace musimy przeprowadzić zimą. Nie ma wyjścia. Zobowiązują nas do tego m.in. przepisy. Bo gdy leży śnieg, przy wycince nie są niszczone młode nasadzenia - wyjaśnia nadleśniczy.
Dodaje, że ponadto wycinane są m.in. buki, których nie można wycinać latem. - Bo buki latem puszczają zbyt dużo soków i szybko drzewa zaparza się w efekcie czego nie nadaje się do niczego innego jak do spalenia - wyjaśnia Latoń.
Wycinka drzew planowana jest do końca pierwszego kwartału tego roku, czyli praktycznie do końca sezonu na narty biegowe.
Jego zdaniem problem zostanie rozwiązany, gdy spadnie śnieg. - Wówczas biegacze narciarscy będą mogli korzystać z innej trasy - zaznacza.
W rozmowie z „Krakowską” zapowiedział jednak, że jeśli głosy niezadowolenia będą się powtarza, rozważy on możliwość zawieszenia wycinki drzew.
KONIECZNIE ZOBACZCIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku 2 - odc. 2
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto