Prawdopodobnie mają posłużyć do przebijania opon jeżdżących w tym miejscu rowerów, quadów czy motocykli. Na ostre gwoździe mogą jednak nabić się także piesi czy dzikie zwierzęta. O niebezpiecznych pułapkach w górach poinformował „Krakowską” Tomasz Koszarek, nowotarżanin, który często jeździ na rowerze w okolicach Turbacza.
- Wisielakówka to popularne miejsce spacerów - mówi. Tu łączą się znane szlaki. Dlatego uważa, że takie naszpikowane gwoździami deski w tym miejscu zostawił tylko ktoś nieodpowiedzialny.
- Zapewne chciał, by na jego pułapkę wpadli kolarze górscy lub jeżdżący tu mimo zakazów motocykliści czy kierowcy quadów - opowiada. Oburzenia znaleziskiem Tomasza Koszarka nie kryje Mariusz Zaród - naczelnik Grupy Podhalańskiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Takie zachowanie to skandal - uważa Zaród. Jego zdaniem, desek nabitych gwoździami nie powinno być nawet na prywatnej ziemi, a tu są pozostawione na szlaku! Sam jest przeciwnikiem jazdy na motocyklach i quadach po Gorcach, jednakże nie tędy droga, do walki z tym procederem.
Przypomina, że z tych samych szlaków na Turbacz korzystają ratownicy używający samochodów terenowych i quadów. Zwożą nimi np. poszkodowanych. - Aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli górska karetka przejedzie dwoma kołami po takiej przeszkodzie w trakcie akcji. Konsekwencje mogą być tragiczne - kręci głową Mariusz Zaród. Mimo to policja ma wątpliwości, czy szybko uda się jej złapać osobę rozkładającą na szlaku deski z gwoździami. Mundurowi przyznają, ze Gorce to olbrzymi teren, którego nie mogą cały czas patrolować.
- Gdyby jednak złapać na gorącym uczynku takiego „żartownisia” to można mu postawić zarzut narażenia życia lub zdrowia ludzkiego (np. na skutek upadku z roweru czy motoru, który najedzie na gwoździe lub też nadepnięcia na zastawione „sidła”), a za to grozi do 3 lat więzienia.
Nie wiadomo jaka jest skala zjawiska, ale na pewno warto patrzeć pod nogi poruszając się po górach. Jeśli znajdziemy taką pułapkę znieśmy ją na dół w bezpieczne miejsce.