Od 1 lipca ubiegłego roku wszystkich nas obowiązuje uchwała antysmogowa dla Małopolski.
- To nas obliguje to kontroli budynków, w których występuje spalanie paliw stałych - mówi Kamila Pakuła, ekodoradca z gorlickiego ratusza. - Trafimy wszędzie tam, gdzie będzie podejrzenie spalania w piecach centralnego ogrzewania odpadów - dodaje.
Czterech strażników miejski i ekodoradca mają już upoważnienie do pobierania próbek z palenisk w tych miejscach, gdzie choćby nastąpi podejrzenie, spalania odpadów. Dzisiaj kolejnych pięciu strażników pojechało na specjalistyczne szkolenie, w którego czasie opanują metody poboru odpowiednich próbek.
- Samo pobranie materiału z palenisk oczywiście o niczym nie przesądza - mówi Kamila Pakuła. - Materiał, jaki uzyskamy, trafi do specjalistycznego i certyfikowanego laboratorium, gdzie zostanie poddany analizie - dodaje.
Kontrole będą prowadzone głównie w sezonie grzewczym, ale ci, którzy używają pieca do grzania wody użytkowej w inne miesiące, też nie mogą czuć się bezkarnie.
Tym, którzy nie przestrzegają przepisów, grożą dotkliwe kary.
- Już za spalanie drewna o wilgotności powyżej 20 procent można dostać mandat do 500 złotych - mówi ekodoradca. - Za odpady to już więcej, bo maksymalnie 1000 zł. Jeśli jednak ktoś się nie przyzna w trakcie kontroli, to pobrana próbka będzie dowodem w sądzie, gdzie taki delikwent trafi. Tam musi się liczyć z grzywną do 5 tysięcy, a do tego dojdą jeszcze koszty postępowania sądowego - ostrzega.
Każdy do kogo przyjdzie kontrola, musi wpuścić ją do siebie i umożliwić zbadanie pieca.
- Utrudnianie czynności kontrolnych zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat trzech - podkreśla ekodoradca. - Nawet jeśli jesteśmy pewni, że nie spalamy odpadów, to musimy umożliwić kontrolę - dodaje.
Obecnie budynki w Gorlicach kontrolowane są po zgłoszeniach mieszkańców.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Smog skraca życie. Jesteśmy jak palacze