Niektórzy do dzisiaj zmagają się ze skutkami nawałnicy.
- Już w niedzielę, 10 marca, przestał działać u mnie telefon stacjonarny i internet - mówi Gabriela Powałka, mieszkanka Moszczenicy. - Uznałam, że to awaria, wynikająca właśnie z wichury. Wiało naprawdę mocno. Dopiero w poniedziałek zgłosiłam awarię, uznając, że pewnie technicy Orange, mojego dostawcy, i tak mają sporo pracy - dodaje.
Po kilkudziesięciu minutach oczekiwania na połączenie z telefonu komórkowego została połączona z konsultantem, który podjął natychmiast próbę zdalnego zdiagnozowania i ewentualnej naprawy.
- Miły głos poinformował mnie, że właśnie podejmowana jest próba podniesienia ruttera - opowiada. - Nic mi to nie mówiło, ale grzecznie wykonywałam polecenia. Niestety nic to nie dało i zgłoszenie naprawy zastało umieszczone w systemie - dopowiada.
Chwilę później otrzymała SMS z informacją, że awaria zostanie usunięta w ciągu 48 godzin. Był 11 marca. Dwa dni później kolejny SMS informował, że czas wydłuży się do 18. W tym dniu nic się nie zmieniło. 20 marca informacja mówiła, że awaria będzie usunięta 25 marca. Kolejny SMS przelał czarę goryczy, zawierał informacje, że awaria będzie zlikwidowana do 5 kwietnia.
Przesunięcie terminu realizacji naprawy cały czas argumentowane jest w ten sam sposób - trudne warunki pogodowe i zwiększona liczba awarii.
Zapytaliśmy o przyczynę takiego stanu u źródła, czyli Orange Polska.
- Przepraszamy klientkę za niedogodności spowodowane brakiem usług telefonicznych - tłumaczyła Maria Piechocka, z biura prasowego firmy.- Do naprawy kabla konieczne jest usunięcie dwóch drzew z sąsiedniej działki - dodała.
Firma telekomunikacyjna nie posiada takich uprawnień jak energetycy, którzy sami dokonują wycinki drzew zagrażających spójności sieci. Co jednak ma zrobić pani Gabriela? Tu radą służy rzecznik konsumenta.
- Występując do dostawcy usług z reklamacją, powinna obok żądania przywrócenia świadczonej usługi zażądać obniżenia opłaty abonamentowej - stwierdza Krzysztof Majcher, powiatowy rzecznik konsumentów w Gorlicach. - Można też zażądać odszkodowania określonego w umowie o świadczenie usług telekomunikacyjnej. Czytelniczka może również sama określić jego wysokość, jeśli uważa, że w wyniku braku łączności poniosła wymierne straty, których wysokość jest w stanie udowodnić - dodaje.
Operator może, ale nie jest do tego zobowiązany, w ramach reklamacji przyznać dodatkową rekompensatę, o którą występuje abonent.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Nauczyciele nie rezygnują ze strajku