To nie był mój pisarski debiut - mówi z uśmiechem Justyna. - Choć oczywiście ja nie pretenduję do miana pisarza, ale bardzo lubię snuć opowieści i przelewać je na papier - podkreśla.
Pierwsza próba Justyny w trudnym literackim rzemiośle miała miejsce w szóstej klasie. Wtedy to jej nauczycielka języka polskiego, Jolanta Kocur, poleciła uczniom napisanie w ramach pracy domowej opowiadania. - Mieszkam w Gładyszowie, małej wsi w Beskidzie Niskim - opowiada Justyna. - Tu na każdym kroku można spotkać ślady po wydarzeniach sprzed lat, po akcji Wisła. Nawet gdy stanie się przed szkołą i spojrzy na najbliższy górski stok, to je widać. Stare opuszczone sady, obok których kiedyś były domy - relacjonuje.
To właśnie one zainspirowały młodą pisarkę. Przeniosła na papier wzruszającą opowieść starej jabłoni. Opowieść o miejscu i ludziach. - To nie było zwykłe wypracowanie - dopowiada Jolanta Kocur, polonistka. - W tym, co napisała, czuć było prawdziwy talent. Wspaniałą umiejętność opowiadania o rzeczach ważnych poprzez zwykłe rzeczy. Zaczęłam zachęcać Justynę do dalszych prób literackich i do czytania książek - dodaje.
Justyny nie trzeba było namawiać. Sama zaczęła szukać możliwości sprawdzenia swojego talentu. - Przeglądałam internet, szukając jakiegoś konkursu - opowiada. - Tak trafiłam na ten ogłoszony przez Bibliotekę Ślaską w Katowicach. Trzeba było napisać wymyśloną przez siebie kontynuacje przygód bohatera książki Tolkiena, Hobbita - Bilba. Małego ludzika mieszkającego w norce - mówi z uśmiechem.
Książka, która była postawą do literackich prac młodych ludzi, jest w kanonie lektur szkolnych w klasie piątej. Justyna znała więc już tę opowieść. - Oczywiście jeszcze raz przeczytałam książkę. Powtórna lektura sprawiła sporo frajdy, a dodatkowo wciągnęła mnie w krąg literatury fantasy - opowiada dziewczynka. - Zaczęłam się zastanawiać, co mógł robić Bilbo i wpadło mi do głowy, że ciekawie byłoby go wysłać w podróż w przyszłość - dodaje.
Bilbo z opowiadania Justyny musiał uratować pewnego współczesnego nam profesora, zagubionego w podróży. Nie jakiejś zwykłej, ale takiej fantastycznej, w czasie. - Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż takiego sukcesu Justyny - mówi jej nauczycielka, nie kryjąc dumy. - Jej opowiadanie znalazło się w elitarnym gronie tych, które zostały wydrukowane w książce. Jej sukces to dla mnie wielka satysfakcja, a dla niej może wstęp do wielkiej literackiej przygody - dodaje.
Justyna Michalak skromnie mówi, że kto wie, co będzie w przyszłości. - Teraz jeszcze parę lat nauki, a co dalej to zobaczymy - dopowiada z uśmiechem.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 9. Co oznacza słowo "ducka?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU