Zamysł był taki: postawimy dwie budki - infomaty. Z myślą o turystach, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś o Gorlicach, ale i tych, którym akurat pasuje sprawdzić, o której msza w kościele u Boboli albo autobus do Szymbarku, a oni akurat nie mają telefonu z internetem. Chęci były, wyszło jak zwykle. Infomaty są, tyle że z wieściami skąpo.
Ekwilibrystyka na klawiaturze
Srebrna niewielka budka przy Krętej błyszczy z daleka. Dotykowy ekran, światełka nad nim - pełen bajer. Więc działam: w okno wyszukiwarki wpisuję „zabytki Gorlice”. Dwa słowa udaje mi się wpisać po kilku próbach. Panel z klawiaturą reaguje znacznie wolniej niż tempo mojego pisania. Nie czepiam się, bo śmiganie po klawiaturze to niejako choroba zawodowa i nie każdy musi na nią chorować. Ku wielkiemu zaskoczeniu dostaję komunikat, że strony nie znaleziono. Próbuje jeszcze raz, efekt ten sam...
Myślę: może coś z wyszukiwarką nie tak. Trzeba wpisać coś innego. Na przykład adres strony miasta, czyli www.gorlice.pl. Już wiem, że literki muszę wystukiwać powoli. Udaje się to zrobić poprawienie za drugim razem. I co? Komunikat: żądany adres jest niedostępny- białe litery na niebieskim tle, rażą w oczy. Dla pewności wprowadzam jeszcze raz ten sam adres. I nic się niestety nie zmienia - żądany adres jest niedostępny.
Ani do pracy, ani do demontażu
Marcin Gugulski z wydziału promocji UM kłopoty z infomatami zna. - Rzeczywiście, dotykowe ekrany, które na początku jako tako się sprawdzały, teraz są jakby mniej funkcjonalne - przyznaje. - Powody są dwojakie - ciągłe narażenie na deszcz, słońce, śnieg. I to na zmianę. Poza tym jest też coś, co nazwałbym, czynnikiem ludzkim - monitory są po prostu porysowane przez niefrasobliwych użytkowników - dodaje.
Twierdzi natomiast, że o ile są kłopoty z działaniem urządzenia zamontowanego przy ulicy Krętej, to nie powinno być większych kłopotów z infomatem przy Pawilonie Historii Miasta. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście jest inaczej - monitor wyświetla oficjalną stronę ratusza, ale wpisanie jakiegokolwiek innego adresu, nie dosyć, że wymaga ekwilibrystyki i wielkiej cierpliwości, to różnie bywa z otwieraniem okien z informacjami.
Infomaty zostały zamontowane w 2012 roku, miały dwa lata gwarancji. O bezkosztowej wymianie nie ma więc mowy. Nic też nie wskazuje, by ktokolwiek kwapił się do tego, nawet za odpłatnością.
Gugulski mówi wprost: to się nie opłaca.
- Poza tym, w świecie, gdy w zasadzie każdy ma telefon wyposażony w internet, takie urządzenia są po prostu rzadko wykorzystywane - mówi szczerze. Skoro infomaty nie działają, jak powinny, to może lepiej je zdemontować: po co ponosić koszty choćby zasilania. - Sprawa nie jest taka prosta - mówi wprost Gugulski. - Zostały zamontowane w ramach projektu rewitalizacji. Okres trwałości projektu jeszcze się nie skończył - zastrzega. Co potem? - Zdecydujemy, gdy będziemy mieli ku temu prawne możliwości - zapowiada.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie: Tramwaje