Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Serencza od 20 lat swoją muzyką maluje nam pogórzańskie i łemkowskie obrazy

Halina Gajda
Halina Gajda
Starosta Karol Górski o Serenczy: żyjąc tradycyjnymi wartościami i autentyczną kulturą jesteści  ambasadorami naszej Małej Ojczyzny - Ziemi Gorlickiej
Starosta Karol Górski o Serenczy: żyjąc tradycyjnymi wartościami i autentyczną kulturą jesteści ambasadorami naszej Małej Ojczyzny - Ziemi Gorlickiej starostwo gorlice
Muzyka ma koronę w niebie, a korzenie na ziemi - pisała niegdyś Maria Kuncewiczowa. I rzeczywiście wiele musi być w tym prawdy, ponieważ gdy Serencza zaczyna grać, milkną rozmowy, cichnie gwar wokół, a słuchacze otwierają usta z zachwytu…

Czy kapituła Mostów Starosty słuchała Serenczy, gdy podejmowała decyzję o przyznaniu tegorocznej nagrody zespołowi, tego nie wiemy. Nam, słuchaczom, wystarczy to, że cenne wyróżnienie - jak przekonywał Zdzisław Tohl, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów, jedyna taka w całym kraju, bo przyznawana przez samorząd - trafiło właśnie do nich.

Dwadzieścia lat temu, w pewnej piwnicznej izbie

Doroczna gala Mostów Starosty zawsze budzi emocje. Jak każdy region, miasteczko, gmina, powiat, mamy swoich działaczy i artystów. Jedni z małej, inni z wielkiej litery mają wspólną cechę - ubarwiają, uatrakcyjniają, jak tylko mogą rzeczywistość wokół siebie. A czasem, nawet tę dalszą. Tak właśnie jest z tegorocznym laureatem - zespołem Serencza. I nie ma żadnych wątpliwości, że ta grupa zasłużyła na więcej niż szkolną szóstkę.

Powstali dwadzieścia lat temu w wyniku spotkania pewnego męskiego grona. Precyzyjnie rzecz ujmując, chodzi o triadę w składzie: Roman Korbicz, Piotr Kwoka i Mirosław Trochanowski. Panowie, zmęczeni codziennością, wspierali się, jak tylko mogli. A gdy wreszcie nabrali sił, wspólnie spostrzegli, że wokół nich jest tyle różnych zespołów, ale żadnego prawdziwie łemkowskiego. Powzięli decyzję, że oni założą ten pierwszy. I taki był początek.

Roman Korbicz, dzisiaj lider zespołu, przyznał nam otwarcie:

- Wtedy bardziej niż o muzykowanie, chodziło o to wspólne bycie razem - podkreślał.

Grali więc, na czym się dało, od mandoliny ze złamanym gryfem, która niepotrzebna wisiała u kogoś nad kominkiem, po skrzypiący kontrabas i bęben znaleziony w Bieszczadach.

Legenda - ponoć jak najbardziej prawdziwa - głosi, że Serencza zawdzięcza swoją nazwę przypadkowi. Gdy zespół się już ukonstytuował i zaczęły się w miarę regularne próby, muzycy zaczęli się zastanawiać nad nazwą. Jako że nikomu nic oryginalnego nie przychodziło do głowy, a pod ręką był słownik łemkowski, postanowili zdać się na ślepy los. Po kilku nieudanych próbach losowania trafili na słowo „serencza”, czyli szczęście. Wybór został przyjęty jednogłośnie. - Wciąż się zastanawiamy, jak dalece wynikało to z trafności losowania, a w jakim stopniu z ilości wypitego wina - śmieje się Roman Korbicz.

Niezwykle ruchliwe instrumenty muzyczne

Dobrym duchem czuwającym nad zespołem jest ks. Grzegorz Nazar. Pewnie nieprzypadkowo przypisana mu została rola konferansjera podczas jubileuszowego koncertu Serenczy z orkiestrą symfoniczną. Duchowny, z dużą serdecznością, ale i humorem przytaczał różne anegdoty związane z muzykami. Tak jak teraz, dla nas.

- Zespół to ludzie, ale i instrumenty - zaczyna tajemniczo. - O ile ludzie mieszczą się w samochodach, to z tymi ostatnimi bywa już różnie. I tak było z Mirkowym kontrabasem, który ustawicznie podróżował na dachu jego piaskowego wartburga. Poprzypinany na sto sposobów, miał nie ruszać się z miejsca. Tymczasem, któregoś razu, Mirek skręca w lewo, a kontrabas „jedzie” na wprost - opowiada.

Nie wspominając o „drobnostkach” typu naprawa instrumentów przed koncertem w Maroku za pomocą wiertarki udarowej, czy zagubiony podczas wyjazdu na Sardynię akordeon.

Głową artystyczną zespołu był i jest Mirek Bogoń. To on „przystosowuje” do współczesności wygrzebane w archiwach, domowych zakamarkach i starych śpiewnikach teksty łemkowskich i pogórzańskich piosenek i przyśpiewek. I robi z nich perełki.

- Nasze aranżacje rzucają nowe światło na muzykę Beskidu Niskiego. To inne spojrzenie na folklor pozwala dotrzeć do współczesnego słuchacza, pomaga w propagowaniu kultury naszego regionu, ale przede wszystkim daje radość z tworzenia czegoś nowego - mówią sami o sobie.

Mają zwyczaj wchodzenia na głęboką wodę. Od razu. Stanisław Gurba gra w zespole od mniej więcej dekady. Jeszcze na studiach dostał propozycję. - Nie zastanawiałem się długo, przyjąłem niemal od ręki - wspomina dzisiaj.

Nie, nie było od razu różowo. Pierwszy koncert z zespołem przypłacił palpitacją serca. Dlaczego? Cóż, koledzy uznali, że skoro na skrzypcach grać potrafi, to wspólne próby są zbędne. Poza tym, co mieli chłopakowi głowę zawracać, skoro studiuje.

- Przed koncertem w Będzinie dostałem kilka e-maili z nagraniami, do których w wolnych chwilach ćwiczyłem sobie w akademiku - opowiada. - Stres przyszedł, gdy stanęliśmy przed publicznością. Oczywiście, lekko się pogubiłem, ale koledzy uznali, że wyszło całkiem nieźle i nie mam się czym przejmować - dodaje.

Zespół ma na koncie - jak sam precyzyjnie określa - 4,75 płyty. Cztery całe to normalne, profesjonalne nagrania: Pid Obłaczkom, Zelenym Hadwabom, Poza Humen, Oj Le Lem. Za siedem dziesiątych uznają pierwszą kasetę nagraną w Domu Kultury w Dominikowicach. Mieli wtedy do dyspozycji kilka mikrofonów i mnóstwo dobrych chęci. O firmach fonograficznych nawet nie marzyli. Kasetę - matkę przegrywali na magnetofonie-jamniku. Dzisiaj mieć taką, to prawdziwy skarb. Reszta z tego matematycznego równania to materiał zbierany na kolejną płytę.

- Co jest jednocześnie zapowiedzią dla rodzin członków Serenczy, że znowu czekają ich dni bez bliskich w domu, bo ci będą nagrywać - komentował z uśmiechem podczas gali ks. Grzegorz Nazar.

Starosta przyznaje Mosty, ale również i Przęsła

Od kilku lat Mostom towarzyszy Przęsło. Z założenia trafia do młodych, zdolnych, dobrze rokujących twórców.

Tym razem odebrał je Krystian Dziewanowski, autor kilku gorlickich murali, między innymi tego na ścianie miejskiej biblioteki.

Kapituła nagrody przyznała też cztery wyróżnienia. Trafiły one do: Marii Cetnarowskiej, członkini zespołu Pogórzanie za pracę na rzecz popularyzacji folkloru Pogórza, Damiana Nowaka, kulturoznawcy za cenne inicjatywy w dokumentowaniu i propagowaniu lokalnej historii, Jana Wypaska, muzyka oraz nauczyciela za ważne osiągnięcia w dziecinie chóralistyki, jak również do Piotra Nowaka, również muzyka, współtwórcy kultowych zespołów Blackout i Breakout za twórczą interpretację i promocję muzyki bluesowej.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska