Dolny Śląsk walczy z dramatycznymi skutkami powodzi, na Jeziorze Klimkowskim w Beskidzie Niskim zupełnie inny obrazek – jego poziom każdego dnia jest niższy. W tej chwili w zbiorniku, który może pomieścić około 43 milionów metrów sześciennych wody, jest jej około dziesięciu milionów.
Eutrofizacja oraz bardziej widoczna
Wiele zatok na jeziorze po prostu wyschło i można po nich przejść suchą nogą. Ubiegłotygodniowe ulewy praktycznie nie zmieniły tego stanu, choć przez kilkanaście godzin przypływ do był większy, niż standardowy zrzut. Trzeba tutaj pamiętać, że Klimkówka to źródło zaopatrzenia Gorlic w wodę.
O zmianach charakterystycznych dla zbiorników retencyjnych świadczą pojawiające się pływające żółte języki ni to cieczy, ni pyłku.
- To klasyczny przykład eutrofizacji wód. Najprościej można to wytłumaczyć tak: w wodzie jest nadmiar substancji odżywczych, w tym przypadku azotu i fosforu, który pochodzi między innymi z nawozów używanych w rolnictwie czy detergentów, które zawierają ścieki – wyjaśnia Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice. - Na początku nie ma niczego niepokojącego – następuje umiarkowany wzrost produkcji biologicznej, co przekłada się między innymi na wzrost liczebności ryb. Z azotu i fosforu korzystają także rośliny porastające pas przybrzeżny – dodaje.
Jednak po przekroczeniu pewnej granicy zaczynają się niepożądane następstwa. Dochodzi między innymi do rozwoju organizmów fitoplanktonowych, które powodują tak zwane zakwity, co z kolei przekłada się na przejrzystość wody.
Odsłonięte dno Klimkówki kolejny raz przypomniało, że to sztuczny zbiornik, który powstał po zalaniu wsi. W co najmniej kilku miejscach widać zarysy fundamentów, a nawet miejsce ówczesnych pochówków. Spacerowicze odnaleźli w mule resztki szklanych zniczy, które są poskładane w kilku miejscach. Dwa lata temu przy tak niskim stanie wody, oczom spacerowiczów ukazały się ludzkie szczątki. Wypłukała je woda. Pochodziły z głębokiego pochówku, którego nie objęły ekshumacje prowadzone przed rozpoczęciem budowy zbiornika. Na miejscu pracował wówczas prokurator i policja, bo zaczęli się pojawiać różni eksploratorzy, najpewniej ciekawi innych ewentualnych znalezisk.
Zalew Klimkowski ma ponad półwieczną historię
Budowa zapory rozpoczęła się w 1970 roku, a wybór miejsca wcale nie był taki oczywisty. Pod uwagę brane były również inne lokalizacje, między innymi Hańczowa, Szymbark, a nawet Ropica Górna. O obecnym umiejscowieniu zdecydowały względy logistyczne i finansowe związane z kosztami, koniecznym zakresem prac, organizacją przesiedleń, które prowadzone były etapami.
- Pamiętam, jak jeszcze w latach osiemdziesiątych przejeżdżałam przez Klimkówkę drogą, która prowadziła dołem, przez wieś, między domami - wspomina Maria Świder, beskidzka przewodniczka.
Prace miały swój finał w 1994 roku, a na otwarcie przyjechał sam ówczesny premier Waldemar Pawlak ze swoją asystentką Ewą Wachowicz, Miss Polonią z Klęczan. Klimkówka zagrała też Dniepr, gdy Jerzy Hoffman kręcił tutaj „Ogniem i Mieczem”. Jest popularna pośród wielbicieli kitesurfingu, czyli pływania na desce z latawcem nad głową. Zimą upodobali ją sobie miłośnicy lodowatych kąpieli, latem też bywa naprawdę zatłoczona, ale trudno oprzeć się wrażeniu, ze można byłoby wycisnąć z niej znacznie więcej.
- Wreszcie w lasach pojawiły się prawdziwki, choć nie wszyscy mają do nich szczęście
- Senioriada 2024 w Męcinie Wielkiej. Uczestnicy dali czadu! Sami zobaczcie!
- Eko ogrzewanie przyszłych basenów w Sękowej? Gmina właśnie podpisała umowę
- Biecki Jarmark Kultury - dzień handlowy tym razem w artystycznej odsłonie