Szybko okazało się jednak, że to fałszywy alarm, a za gotowość strażaków i wyjazd do akcji zapłacimy wszyscy i to niemałe pieniądze.
- Strażacy pędzili wprost do budynku na ulicy Sienkiewicza w Gorlicach, zamieszkiwanego przez kilkadziesiąt osób. Zostali powiadomieni przez automatyczny alarm, który uruchamia czujka zamontowana w budynku - relacjonuje Dariusz Surmacz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP.
Gdy już wydawało się, że trzeba będzie ewakuować mieszkańców domu, strażacy dotarli do jednego z mieszkań, w którym miało dojść do pożaru. Tym razem strach miał tylko wielkie oczy. Mieszkaniec tego konkretnego pokoju po prostu odgrzewał sobie posiłek i na zbyt długo zostawił go na działanie wysokiej temperatury palnika. Jedzenie po prostu się spaliło, a dym sprowokował czujne urządzenie do zasygnalizowania zagrożenia.
- Każdy taki wyjazd wozu bojowego kosztuje średnio 600 złotych. Wchodzi w niego nie tylko cena paliwa, ale także amortyzacji i wszystkich procedur związanych z wyjazdem samochodu strażackiego - dodaje Surmacz.
Okazuje się, że takie sytuacje zdarzają się dość często, bo dzień wcześniej strażacy interweniowali również w jednym z gorlickich przedszkoli. Tam uruchomił się alarm pożarowy i jak się potem okazało, również był on fałszywy.