Czy obserwuje Pan wzrost zainteresowania ubezpieczeniami majątkowymi?
Nie nazwałbym tego wzrostem. Owszem, częściej niż kiedyś mieszkańcy decydują się na takie zabezpieczenie, ale częściej wybierają ubezpieczenie firmy niż domu.
Z czym osoby, które chcą się ubezpieczać, mają największy problem?
Ludzie, którzy do nas przychodzą, nie umieją oszacować wartości swojego majątku. I nawet nie chodzi o to, że są małe różnice pomiędzy realną wartością, a tą podaną. Ludzie celowo mówią, że ich dom jest niewiele wart.
Takie działanie jest krótkowzroczne. Kiedy dochodzi do wypłaty, to ktoś dostanie mniej niż stracił.
No właśnie i to jest najgorsze. Ludzie przez to dostaną mniej niż mogli się spodziewać. Przykład z ostatnich dni. Zgłosiła się do mnie pani, która chciała ubezpieczyć dom. Początkowo powiedziała, że jest on wart czterysta tysięcy. Kiedy na początku maja zaczęły zjeżdżać domy w okolicach Nowego Sącza, wróciła do mojej agencji. Zadeklarowała wtedy, że dom wart jest jednak osiemset tysięcy złotych. Czy coś się zmieniło przez dwa tygodnie? Nie, dopiero zdała sobie sprawę z zagrożenia. Ludzie tak właśnie postępują, a to może się zemścić.
Dużo mówi się o wysokich cenach ubezpieczeń. Ile one dokładnie wynoszą?
Przykład: ktoś chce ubezpieczyć dom na czterysta tysięcy i wyposażenie na pięćdziesiąt tysięcy. Składka roczna wyniesie tylko trzysta osiemdziesiąt złotych. Można zapłacić w ratach. W obliczu zniszczeń, które nas nawiedzają, to są śmieszne pieniądze.
Rada dla osób, które jeszcze nie zdecydowały się na zakup ubezpieczenia?
Lepiej mieć jakiekolwiek niż żadnego. Ostatnio widzimy, że warto się ubezpieczać. Nigdy nie wiadomo, kiedy nas spotka nieszczęście.
