https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gospodarze dworu nagrodzeni!

Lech Klimek
Ona bibliotekarz, on bibliofil, razem uratowali od zagłady zabytkowy dwór i otaczający go pełen wspaniałych roślin ogród. Po latach ich wysiłek docenił marszałek Senatu, zostali strażnikami.

- Być Strażnikiem Dziedzictwa Rzeczypospolitej to nie tylko zaszczyt, ale i wielki obowiązek - mówią, nie kryjąc dumy. Tytuł takiego właśnie strażnika otrzymali Magdalena Miller i Kasper Świerzowski za, jak uzasadniono, rewaloryzację zespołu dworsko-parkowego w Kwiatonowicach, ogromną pasję kolekcjonerską i bibliofilską, a także stworzenie ważnego miejsca na Małopolskim Szlaku Literackim. Byli jednymi z czterech nominowanych do tego tytułu.

W miniony wtorek po raz trzeci w Senacie odbyła się ceremonia wręczenia nagród w konkursie o nagrodę i tytuł „Strażnika Dziedzictwa Rzeczypospolitej” Custos Monumentorum Rei Publice. Tym tytułem, z inicjatywy marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, honoruje się osoby i instytucje mające szczególne zasługi dla ochrony i zachowania polskiego dziedzictwa kulturowego w kraju i za granicą.

Magdalena i Kasper zawitali do Kwiatonowic w 2000 roku, kiedy to, jak wspominają, dwór i kwiatonowicki ogród wybrał ich na swoich opiekunów. Ich pobyt w tej podgorlickiej wsi to w zasadzie życie w stanie ciągłego remontu. Początkowo dworu, a potem ogrodu. Remontu, który pochłania czas i niewyobrażalne dla posiadacza zwykłego domu środki. - Nie chcielibyśmy być źle zrozumiani - z uśmiechem stwierdzają Magdalena i Kasper. - Ten ciągły remont w sumie sprawia nam wielką radość, sami nie wiemy, jak będziemy żyć, gdy już się definitywnie zakończy.

- Gdy tu przyjechaliśmy, gdy postanowiliśmy zamieszkać, to w całym dworze tylko fragment zachodniego skrzydła posiadał jako taką infrastrukturę, choćby ogrzewanie - opowiada Kasper Świerzowski. - Zresztą i ono padło. Nasze początki w Kwiatonowicach to był okres bardzo spartański - dodaje.

To była twarda szkoła, którą przetrwali, powoli podnosząc dwór z ruiny. Zostało jeszcze ostatnie skrzydło, to, które kiedyś było w najlepszym stanie, a teraz odstaje od reszty. - Damy radę, już niedługo całość będzie piękna - stwierdza z przekonaniem pan Kasper.

Dwór to jedno, a czymś zupełnie innym jest ogród, w którym ozdobą są pomniki przyrody. - asz ogród nie jest wielki, ma 70 arów. Co prawda, wystarczy, żeby się zmęczyć przy koszeniu, ale nie na tyle dużo, by nie można go było opanować - opowiada o urokach ogrodu Magdalena Miller.

Ogród zasiedlają tradycyjne dla parków dworskich gatunki. - Wracam z pracy i z pani bibliotekarz staję się ogrodniczką - z uśmiechem mówi Magdalena. - Grabienie liści, koszenie trawy, doglądanie kwiatowych rabat to moje zadania - dodaje.

W Kwiatonowicach spotykają się bibliofile z całej Polski. Właściciele dworu już kilka razy udostępniali go dla zwiedzających w ramach festiwalu „Święto Ogrodów”. - Od przyszłego roku chcemy pokazać wnętrze dworu - mówi Kasper Świerzowski. - Zostaliśmy zaproszeni do uczestnictwa w kolejnej edycji Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego i z radością na nie odpowiedzieliśmy.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska