Według Andrzeja Rusnaka, sadownika z Czerńca w gminie Łącko, gradobicie było intensywne, ale na szczęście sam grad był dość miękki.
- Wyglądało jakby ktoś zrzucił z nieba miliony małych śniegowych kul, które po uderzeniu rozsypywały się. Stąd starty w sadach nie powinny być znaczące. Wiem jednak, że w niektórych rejonach grad był twardy. Siekał korę i liście drzew oraz niszczył kwiaty, które powinny zmienić się w zalążki owoców - opowiada sadownik.
Zobacz także: Na Kicarzu powstanie stacja narciarska
Andrzej Gasparski, emerytowany kierownik Zakładu Doświadczalnego Sadownictwa w Brzeznej, mówi, że z oceną skutków gradobicia trzeba poczekać kilka dni. Dopiero wtedy, po stratach w kwiatostanie oraz po skali obumierania liści będzie można określić wpływ niedzielnej ulewy na przyszłe plony.
Skutki gradu dotkliwie odczują pszczelarze, którzy dostrzegli znaczne ich zdaniem zniszczenia kwiatów na drzewach owocowych.
- Będą mniejsze niż normalnie "obloty" pszczół - obawia się właściciel pasieki w Mystkowie Józef Pyzik. - To odbije się na ilości wyprodukowanego miodu.
W Wielką Niedzielę nie tylko gradobicie doświadczyło Lachów. Z nieba biły także pioruny. Około godz. 13.50 od pioruna zapaliło się jedno z gospodarstw w Brzeznej.
- Pomimo ulewnego deszczu ogień objął duży budynek gospodarczy - relacjonuje brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. - Płomienie rozprzestrzeniały się błyskawicznie i dosięgały domu stojącego blisko gorejącej stodoły. Konieczne było zaangażowanie dwóch jednostek straży zawodowej i aż ośmiu - ochotniczej. Sytuacja została opanowana po dwóch godzinach.
Piorun zapalił także okazałego świerka przy ul. Papieskiej w Nowym Sączu. W tym przypadku strażacy także musieli interweniować, aby ogień nie przerzucił się na pobliski dom.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Zabił syna ciosem w klatkę piersiową!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy