Zdaniem wojewody pozwolenie na budowę stacji narciarskiej na górze Kicarz w Piwnicznej Zdroju sądeccy urzędnicy wydali zgodnie z prawem. To urzędowo rozstrzyga spór pomiędzy przeciwnikami a obrońcami inwestycji. Teoretycznie oznacza też możliwość wznowienia prac przy realizacji przedsięwzięcia mającego ożywić Piwniczną Zdrój pod względem turystycznym.
Zobacz także: Nowy Sącz: na ulicę Skargi wrócił parking - nielegalnie
Stoki Kicarza już przygotowano do budowy nartostrad wycinając drzewa. Kolejnym etapem miała być budowa kolejki linowej. Jej dolna stacja zaplanowana została na lewym brzegu Popradu nieopodal obecnej stacji kolejowej. Krzesełka kolejki mają unosić narciarzy i snowboardzistów ponad nurtem rzeki aż pod szczyt Kicarza piętrzący się na prawym brzegu Popradu.
Inwestorzy wspierani przez władze samorządowe Piwnicznej są gotowi do rozpoczęcia budowy. Podjęcie prac wstrzymały protesty ekologów z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot i grupy geologów z AGH, którzy argumentowali, że pozwolenie na budowę wydano z naruszeniem procedur.
- Spodziewaliśmy się takiego stanowiska wojewody - powiedział nam Jan Golonka, starosta nowosądecki. - Przy wydawaniu, ale także przy cofnięciu zezwolenia na budowę obowiązują bardzo precyzyjne przepisy. Urzędnik niczego nie robi "po uważaniu", bo za skutki wadliwie wydanej decyzji odpowiada materialnie. Przez rok musiałby pracować za darmo, gdyż kara jest równowartością kilkunastu pencji.
Kolejka na Kicarz jest według wielu ekspertów przedsięwzięciem biznesowo ryzykownym. Ulokowanie jej w centrum Piwnicznej Zdroju wcale nie musi oznaczać powtórzenia sukcesu podobnej kolejki na Palenicę w Szczawnicy.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Zabił syna ciosem w klatkę piersiową!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy