Czytaj także:
W styczniu 2008 roku Leja złożyła dymisję z powodu informacji o jej rzekomych kontaktach z tajnymi służbami PRL. Jak wówczas oświadczyła, skłoniło ją do tego poczucie lojalności wobec rządu. Zaprzeczyła stanowczo, aby w jakikolwiek sposób współpracowała z bezpieką. Wcześniej była trzy razy lustrowana i w archiwach IPN nie było dokumentów mogących rzucić na nią cień podejrzenia. Po wybuchu afery sama wniosła o autolustrację. Jej sprawa toczy się przed krakowskim sądem od ponad trzech lat.
W pierwszym procesie wnikliwie badano sprawę mieszkania małżonków Leja przy ul. Zakątek, bo zdaniem IPN Leja miała je udostępniać Andrzejowi S., oficerowi kontrwywiadu, by mógł spotykać się tam z tajnymi agentami. I właśnie o to lokum sąd na procesie pytał męża lustrowanej. Świadek Józef Leja twierdził, że kupił je kilka miesięcy po ślubie w 1976 r. za pieniądze zarobione w USA.
- Dopiero od 2-3 lat wiem, że znajomy Andrzej S., którego uważałem za zawodowego żołnierza, komandosa, pracował też w kontrwywiadzie wojskowym. Nasza znajomość była luźna, towarzyska, bywaliśmy u siebie, bo nasze żony znały się jeszcze z Oświęcimia - nie ukrywał świadek. Zapewniał, że klucze do niedużego mieszkania przy ul. Zakątek mieli tylko członkowie rodziny i opiekunka do dziecka. Nie było możliwości, by odbywały się w nim jakieś spotkania bez wiedzy jego i żony. - A Grażyna na pewno nie miała przede mną żadnych tajemnic, wtedy i teraz - dodał.
Jako świadka przesłuchano także emerytowaną pracownicę PZU, wspólną znajomą Lei i Andrzeja S. - To był mój sąsiad, od słowa do słowa mnie zwerbował. Zgodziłam się na współpracę z tajnymi służbami w 1979 r., miałam pseudonim "Tulipan", pisałam meldunki, a teraz nie śpię z tego powodu po nocach - zeznawała 60-latka. Andrzej S. chciał, by zdobywała informacje o sąsiadach z bloku, w którym mieszkali wojskowi i ich rodziny. Twierdziła, że do spotkań z Andrzejem S. nigdy nie dochodziło w mieszkaniu Grażyny Lei.
Sąd przyjął jednak, że do współpracy z kontrwywiadem wojskowym doszło i na trzy lata pozbawił Leję prawa pełnienia funkcji publicznych i prawa wyboru do Sejmu i Senatu. Ten wyrok uchylił sąd apelacyjny w 2010 r. i uznał, że ze względu na braki w materiale dowodowym, sprawa musi zostać ponownie rozpoznana. W drugim procesie inny skład sędziowski przyjął, że do współpracy z kontrwywiadem nie doszło i oczyścił ją z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Leja zajmuje się dziś biznesem. Komentując wyrok w mediach, mówiła wczoraj, że proces wywrócił jej karierę, ale nie złamał życia.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!
Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!