https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grzyby jadalne w Małopolsce. Gdzie na grzyby? Sprawdź, gdzie się wybrać na grzyby

mał
Łukasz Kmita
Grzyby jadalne w Małopolsce. Pani Alina Lichosyt poszła na grzyby do lasu pomiędzy Gorenicami a Witeradowem. Jak mówi, nie potrzebowała wiele czasu, by zapełnić koszyk. Co ważne, wszystkie okazy były zdrowe. Gdzie na grzyby W Małopolsce? Sprawdźcie.

Grzyby jadalne w małopolskich lasach

W lasach Małopolski grzybów jest sporo. Ich rozrostowi sprzyja temperatura, wilgotność powietrza i gleby. Widać, że grzybiarze z tego korzystają. Wzdłuż dróg przy lasach w każdym możliwym miejscu rankiem parkują samochody i idą na grzyby.

- W tym roku jest dużo grzybów, choć nie aż tak dużo, jak w ubiegłym - mówi Józef Kaleta, który na grzyby chodzi do lasów koło Olkusza i Krzeszowic. - Nie ma wielu grzybów robaczywych - podkreśla.

Ostrzega przy tym, by nie zbierać grzybów, jeżeli nie zna się na nich. Jeden trujący w koszyku może zabić całą rodzinę.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

H
H.Zalewski
Ja to jestem fanatykiem zbierania grzybów. Od małego. Moje pierwsze wyprawy do lasu gdy byłem dzieckiem kończyły się zbiorowymi poszukiwaniami bo zawsze musiałem jeszcze sprawdzić kolejny las. Niestety nikt nie zwracał uwagi na piękne okazy, które pokazywałem po odnalezieniu mnie. Moja pasja nie jest do końca akceptowana przez społeczeństwo. Na przykład gdy byłem ministrantem ksiądz wyrzucił mnie za brak uczestnictwa w różańcach. Ale to Kościół niepotrzebnie akurat w październiku je sobie zaplanował. Jakby nie można było chociażby zimą wraz z roratami zrobić. W wojsku nie dostałem karnej dosługi tylko dzięki wstawiennictwu majora, który też był grzybiarzem. A wszystko przez to, że oddalałem się za bardzo na poligonie lub na miejscu pełnienia warty. Jedynym wyjątkiem są koledzy z pracy. Otóż jesień to moja pora urlopu i to się moim współpracownikom podoba. Oni mają wolne latem. Żona i dzieci trochę się skarżą bo chcieliby gdzieś latem nad wodę pojechać. Ja im ciągle tłumaczę, że nikt narodowych tradycji grzybiarstwa nie będzie za nas kultywował. Grzyby mają wiele mikroelementów potrzebnych dla prawidłowego rozwoju organizmu, a chodzenie w lesie wzmacnia odporność i dlatego moje dzieci są zdrowe, sprawne fizycznie i intelektualnie. Mieszkam w mieście i trochę muszę przejechać do lasu, ale nie jest to dla mnie wielki problem. Kupiłem dosyć ciasne auto z dużą przestrzenią bagażową bo grzyb nie może być sciśnięty. Dzięki temu mamy naprawdę zdrowe grzyby w domu. Nie te niewiadomoco ze sklepu. Zbierają to przy autostradzie, gniotą w transporcie i po kilku dniach sprzedają w sklepach razem z robakami. Moja rodzina nie będzie jeść takiego badziewia. Grzyb wyciągnięty własnoręcznie z ziemi to inna sprawa. Nasza wigilia wygląda naprawdę obficie, a karp gubi się w obfitości grzybów na stole. Nawet opłatek mamy z dodatkiem grzybów. Jest trochę ciemniejszy, ale ładnie pachnie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska