Tymczasem absolutna większość polskich przedsiębiorców to patologicznie zaharowani pracoholicy.
Moje koleżanki prowadzą firmy handlowo-usługowe od początku lat 90. Zatrudniają po kilka osób. Pracownicy zasuwają po 40 godzin tygodniowo, szefowe z pracy nie wychodzą nigdy. W zeszłym miesiącu jedna wycisnęła z działalności (spory sklep i niewielki pensjonat) 10 tys. zł. Połowa poszła na ratę kredytu za dom, resztą podzieliła się z mężem, z którym jest w separacji. Jej najgorzej zarabiający pracownik wziął o 100 zł więcej.
GUS podaje, że średnia pensja w Polsce to 3,5 tys. zł na rękę. Ale dotyczy to firm powyżej 9 osób. Tymczasem mniejszych jest w Polce ponad milion. Stanowią 90 proc. ogółu firm i zatrudniają 4 mln osób. Płacą średnio 2 tys. zł na rękę. Politycy lubią mówić, że to skandalicznie mało. Ale przyznając sobie z wypracowanych przez tych ludzi podatków 70-tysięczne premie zapominają, że owe żenująco słabe stawki obejmują także samych mikroprzedsiębiorców.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Barometr Bartusia (odc. 6)
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
