Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hipolit i Włodek, koci kustosze

Magda Hejda
Kustosz Włodek w ramionach Marii Lempart, kierownika Domu Zwierzynieckiego. Kocur szybko zaprzyjaźnił się z lajkonikiem
Kustosz Włodek w ramionach Marii Lempart, kierownika Domu Zwierzynieckiego. Kocur szybko zaprzyjaźnił się z lajkonikiem Magda Hejda
Co to za dom bez zwierząt? Chcemy kota! Skoro Kamienica Hipolitów ma kota Hipolita, to i w Domu Zwierzynieckim musi mieszkać pies albo kot. Obowiązkowo. Po sąsiedzku mamy schronisko, weźmiemy kota z azylu - zdecydowali pracownicy oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Miejsce, w którym jest kot, robi się bardziej przyjazne - zauważa Maria Lempart, kierownik Domu Zwierzynieckiego Oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Rekrutacja zwierzaka
Z kocich fotografii widniejących na stronie internetowej muzealnicy wytypowali dwóch kandydatów: Kordonka i Dęba. Bycie kotem muzealnym zobowiązuje, od urody ważniejszy charakter.

Dlatego Maria Lempart osobiście wybrała się do schroniska na rozmowę kwalifikacyjną. Egzamin na kota muzealnego wypadł znakomicie. Kocury Kordonek i Dąb rozbroiły panią kierownik filozoficznym stosunkiem do rzeczywistości. W dodatku obydwa okazały się urodziwe. Nie było wątpliwości, że posiadają wyśmienite kwalifikacje na mieszkańców muzeum. Ale Kordonek czy Dąb? Trudny wybór. Życie samo napisało scenariusz.

Skoro nadarzyła się okazja uwiecznienia na zdjęciach historycznego momentu zabrania kota ze schroniska i przekroczenia z nim progu muzeum, postanowiłam wziąć w tym udział. Wkrótce odebrałam telefon od pani kierownik: - Zabieramy kota za cztery, pięć dni.

Pół godziny później przyszedł SMS: - A gdybyśmy jutro rano pojechały po kota, bo jednego już nam sprzątnęli sprzed nosa.
Nie trzeba było więc wybierać. Kordonek pojechał do domu, został Dąb.

Nowe imię Włodek

Królowej Jadwigi 41, Dom Zwierzyniecki, ten adres starszym krakowianom kojarzy się z towarzyszem Włodzimierzem Iliczem Uljanowem. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych krakowska dziatwa, nie wspominając o dorosłych aktywistach, musiała zaliczyć wizytę w Muzeum Lenina - pierwszym krakowskim mieszkaniu wodza rewolucji październikowej. W domu majstra murarskiego Jana Florczyka Lenin i jego żona Nadieżda Krupska mieszkali zaledwie dwa miesiące, ale ten epizod zaciążył na długo nad domem zwierzynieckiego murarza.

Wtajemniczeni twierdzą, że widmo komunizmu krąży po zakamarkach domu do dziś. Zanim kocur Dąb opuścił schronisko, było ustalone, że po przekroczeniu progów muzeum to już nie będzie Dąb, tylko Włodek. Kto wie, może zdoła odpędzić duchy słusznie minionej epoki. Być może swoim wdziękiem osobistym odczaruje to miejsce i epizod związany z wodzem rewolucji na dobre odejdzie do lamusa historii? Muzealnicy mają nadzieje, że kot przysporzy temu miejscu dobrej energii i oswoi krakowian z Domem Zwierzynieckim. W końcu od przeszło dwudziestu lat jest tutaj skarbnica wiedzy o historii i mieszkańcach Zwierzyńca.

Koty za płoty

Dąb vel Włodek miał w azylu niewielkie M1. To kocia klatka z miękką budką do spania, zabawkami, "maleńkim co nieco" w miskach, kuwetą. Starszy kustosz kot Hipolit, który od lat dba o Kamienicę Hipolitów, a w wolnych chwilach wyleguje się na biedermeierach, bez wahania pożyczył koledze Władkowi swój szpanerski, czerwony, podręczny kociomobil.

Nadszedł wielki dzień. Włodek smacznie spał w swojej budce. Wystarczyło go trochę pomiziać za uchem, a z budki rozległo się głośne mruczenie, potem z gracją wyszło na świat źródło dźwięku, czyli Dąb vel Włodek w pełnej krasie. Przystojniak w czarnym lśniącym futrze, oczy wielkie, magnetyzujące, pewny siebie puszysty ogon, stojący jak antena wysoko w górze. Włodek bez szemrania usadowił się w Hipolitowym kociomobilu. Jeszcze wizyta u schroniskowego doktora, garść informacji i porad, formalności adopcyjne w recepcji i witaj w domu! W Zwierzynieckim Domu!

Pierwszy obchód

Jak na protegowanego pani kierownik przystało, Włodek zaczął obchód od gabinetu. Z rezerwą, ale bez paniki, zwiedził wszystkie kąty, od razu widać, że gospodarz z niego pełną gębą. Sprawdził, gdzie ma stołówkę pracowniczą i toaletę. Nie pogardził kącikiem rekreacji - legowisko na półpiętrze przy kaloryferze prezentuje się wyśmienicie. Na długie jesienne i zimowe wieczory Diana Nowak - opiekunka ekspozycji - podarowała Włodkowi przytulny, miękki szal i własnoręcznie obszyła nim kocie posłanie.

Włodek od razu wymruczał pani Dianie kocie "dziękuję". Nowy dom go fascynuje. Zbratał się z lajkonikiem, wskoczył do stepowej jurty, odkrył też, że drewniana obudowa starego telewizora w sam raz nadaje się na kocią świątynię dumania. Witany serdecznie przez wszystkich, po kociemu odwzajemniał serdeczności, ocierał się o przyjazne dłonie i mruczał pod wąsem! Tak zaczęła się historia kota Włodka w Domu Zwierzynieckim.

Kot Włodek śladem starszego kolegi Hipolita wskoczył na Facebooka. Najświeższe doniesienia z jego nowego życia można śledzić na str. www. facebook.com/DomZwierzyniecki

"Dom dla Zwierzyńca"

Włodek nie jest pierwszym zwierzęciem, które przekroczyło muzealne progi. Do tego muzeum można przyjść z grzecznym psem i na czas zwiedzania ekspozycji zostawić go pod troskliwą opieką pracowników.

Od października Dom Zwierzyniecki będzie też pomagał bezdomnym psom spotkać swojego człowieka, a ludziom znaleźć czworonożnego przyjaciela. Zaczynamy w sobotę 4 października, godz. 14-17, na św. Franciszka, w Światowym Dniu Zwierząt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska