W dniu, kiedy klub zorganizował sesję zdjęciową, Kapserlikowie zaczęli pakować sprzęt i opuścili lodowisko. Dostali od klubu czas do środy na podjęcie ostatecznej decyzji, której jednak nie zmienili. Oficjalnym powodem odejścia z Oświęcimia jest chęć powrotu na studia.
- Mamy świadomość, że to jest blef – uważa Ryszard Skórka, za którego prezesury Kasperlikowie trafili do Oświęcimia, a obecnie wiceprezes oświęcimskiego klubu. - Tylko czekać, aż odezwie się jakiś klub, który zechce ich zaangażować. Jedno jest pewne. Od nas „listu czystości” nie dostaną. Zbyt wiele w nich zainwestowaliśmy. Jeszcze trzy tygodnie temu dostali nowe łyżwy, o które zabiegali, więc skąd taka nagła zmiana decyzji? Zawsze miałem dla nich serce jak na dłoni, a oni zachowali się nie fair, więc niech teraz nie liczą na przychylność ze strony klubu.
Odejście Kasperlików może uderzyć oświęcimski klub po kieszeni. Obaj występowali w ekstraklasie na statusie Polaka, bo nie mieli jeszcze polskiego paszportu, a o jego wydanie złożyli wszystkie dokumenty w oświęcimskim klubie. Polski Związek Hokeja na Lodzie może się zatem domagać 50 tys. zł kary za to, że nie byli wliczani do limitu obcokrajowców.
Trener Josef Dobosz pytany o całe zamieszanie w sprawie Kasperlików odpowiada krótko: - Postąpili nieodpowiedzialnie i nikogo na siłę nie będziemy prosić. Z niewolnika nie ma pracownika – podkreśla szkoleniowiec Unii. - Argumenty z ich strony, że czuli się zawiedzeni grą w czwartej formacji w okresie sparingów do mnie nie docierają. To grający z nimi Peter Tabaczek też musiałby się obrazić.
W ostatniej chwili szeregi oświęcimskiego zespołu zasilił starszy z braci Kowalówków, który latem przymierzał się do gry w Katowicach. Nie ma jasnej deklaracji w sprawie pozyskania Oskara Krawczyka, obrońcy rodem z Sosnowca, który w minionym sezonie był związany z Katowicami. Miał oferty z innych klubów.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska