Dla ekipy Ślęzy finałowe starcie było już trzecim meczem rozegranym na tym turnieju w ciągu trzech dni. Najpierw odprawiły z imprezy AZS Lublin, obrońcę tytułu, a później ograły CCC Polkowice w sobotnim półfinale. Krakowianki z kolei po drodze do finału pokonały AZS Gorzów. W sobotę po emocjonującym starciu zwyciężyły 79:63, a najlepszą zawodniczką tamtego starcia wybrano Vanessę Gidden.
W niedzielę wrocławianki były już przygotowane na to, że muszą za wszelką cenę powstrzymać właśnie jamajską podkoszową Wisły. Dlatego w finale Gidden nie było już tak łatwo błyszczeć.
Znów – podobnie, jak w sobotę – to rywalki krakowianek lepiej zaczęły spotkanie. Wiślaczki wyglądały na stremowane i przemotywowane, w efekcie grały zbyt nerwowo. Obie drużyny nastawiły się głównie na wyjątkowo agresywną defensywę. Pod koszem przeciwnika każda z zawodniczek widziała głównie ręce rywalek.
Wisła miała duży problem z powstrzymaniem Kateryny Rymarenko. Niebawem Ukrainka miała już na koncie 10 oczek, w tym dwie trójki, a Ślęza cieszyła się z prowadzenia 19:9.
Wrocławianki miały sporo swobody na obwodzie, czego efektem były kolejne trafiania. W odpowiedzi na początku drugiej partii trójkę zanotowała Ben Abdelkader. To ona na tym etapie była najlepiej punktującą wiślaczką, z 12 oczkami na koncie.
Za moment trójkę dorzuciła Agnieszka Szott-Hejmej, a potem nawet podkoszowa Ziomara Morrison, która przecież ostatnio przechodziła mały kryzys formy. Najwyraźniej Chilijka poczuła, że ma sporo do udowodnienia, bo z każdą minutą była groźniejsza dla rywala. Dzięki jej kolejnemu trafieniu Wisła wyszła na minimalne prowadzenie.
Krakowianki zaczęły grać szybciej, walczyć o każdą piłkę. Trener Ślęzy Arkadiusz Rusin miał się czym martwić, bo kolejne faule notowała jego podkoszowa Nikki Greene. Na tym etapie żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć rywalowi. Na przerwę to Wisła schodziła z jednopunktową przewagą.
Po zmianie stron znów dwie trójki trafiła Rymarenko. Ślęza prowadziła już 35:30. Za moment z dystansu trafiła też Sharnee Zoll. Wisła odpowiadała trójkami Ben Abdelkader, ale krakowianki nadal miały problem z powstrzymaniem wrocławianek w tym elemencie. Przed decydującą kwartą traciły do Ślęzy 4 oczka.
Dzięki wejściu pod kosz Ben Abdelkader, Wisła wyrównała. Temperatura w hali rosła z każdą minutą, a każdy kosz stawał się zdobyczą na wagę złota. Kiedy tylko jedna z ekip wychodziła na prowadzenie, na moment druga potrafiła się odgryźć.
Na 8 sekund przed końcem był remis 56:56. Trener Rusin poprosił o czas, Zoll próbowała jeszcze akcji ostatniej szansy. Ale nie udało się i o wszystkim miała zadecydować dogrywka.
W dogrywce długo skuteczniejsza była Ślęza. Na niecałą minutę przed końcem Wisła przegrywała już 4 punktami. Wtedy trójkę trafiła Sandra Ygueravide. Za moment po rzutach osobistych Magdy Ziętary krakowianki wyszły na 63:62. To wystarczyło! Wisła Can-Pack zdobyła Puchar Polski, doprowadzając halę do wrzenia z radości! – Dziękujemy! – skandowały trybuny.
Ślęza Wrocław – Wisła Can-Pack Kraków 62:63 (19:11, 8:17, 23:18, 6:10, 6:7)
Ślęza: Zoll 13 (1x3), Greene 9, Skobel 7 (1x3), Kastanek 6 (1x3), Kaczmarczyk 5 – Rymarenko 18 (4x3), Majewska 4, Sklepowicz 0.
Wisła: Ben Abdelkader 24 (4x3), Gidden 14, Szott-Hejmej 5 (1x3), Ygueravide 5 (1x3), Ziętara 4 – Morrison 7, Simmons 4, Szumełda-Krzycka 0.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o koszykarkach Wisły Can-Pack
Follow https://twitter.com/sportmalopolska