W mecz zdecydowanie lepiej weszły Tychy. Zaczęły od prowadzenia 5:0, a później przez kilka minut gospodarze utrzymywali kilkupunktowy dystans. W połowie tej pierwszej części był taki moment, gdy krakowianie doszli jednak rywali i nawet objęli prowadzenie po „trójce” Kaheema Ransoma. GKS szybko jednak się pozbierał i po pierwszej kwarcie prowadził jedenastoma punktami. Jak się miało później okazać, właśnie ta pierwsza kwarta okazała się kluczowa.
W drugiej kwarcie utrzymywało się cały czas kilkupunktowe prowadzenie GKS-u. Krakowianom kilka razy udało się zbliżyć do rywali, ale pełni strat nie odrobili. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 47:40.
Po zmianie stron wciąż gra była wyrównana, ale to oznaczało również, że Tychy cały czas prowadziły. Gospodarze mieli kilka punktów zapasu, bo krakowianom w tej części udało się zmniejszyć dystans o zaledwie jeden punkt. Przed decydującą częścią wynik brzmiał 69:63.
Ostatnia kwarta znów była taka, że kilka razy AZS AGH dochodził blisko na kilka punktów do rywali, ale później GKS znów powiększał dystans. I tak utrzymało się to wszystko już do samego końca.
GKS Tychy - AZS AGH Kraków 92:84 (29:18, 18:22, 22:23, 23:21)
GKS: Bożenko 21, Kamiński 20, Koperski 13, Zmarlak 11, Duda 0 oraz Szmit 13, Walski 6, Nowakowski 4, Węgrowski 4, Samiec 0.
AZS AGH: Mąkowski 21, Komenda 19, Ransom 18, Orłowski 10, Piliszczuk 9 oraz Golus 5, Dyrda 2, Palmowski 0, Spinczyk 0, Nowicki 0.
Sędziowali: Mariusz Nawrocki, Damian Wiaderny oraz Dawid Perłak. Widzów: 300.
- Odkrycie Roku Jakub Krzyżanowski: To jest moment, gdy można się zatrzymać…
- Tomasz Tułacz, Trener Roku: Nie skreślajcie żadnego dziecka
- Oskar Kwiatkowski: Jestem lokalnym patriotą. Chcę wznieść snowboard na wyższy poziom
- Rudolf Rohaczek: Nie było lepszego klubu od Comarch Cracovii w ostatnich 20 latach
- Oskar Kwiatkowski na czele 10 Asów Małopolski. W Krakowie odbyła się uroczysta gala
- Witold Skupień: Dzięki narciarstwu przestałem się wstydzić swojej niepełnosprawności
