Polka, wiceliderka światowego rankingu, zrewanżowała się Amerykance za sierpniową porażkę w półfinale turnieju WTA 1000 w Cincinnati. W bezpośredniej rywalizacji prowadzi 8-1.
"To dla mnie ważna wygrana, cieszę się, że wyciągnęłam lekcję z naszego ostatniego meczu i szybko wprowadzałam zmiany. Wiedziałam, co muszę zrobić w tym spotkaniu i co chcę zrobić, więc jestem zadowolona, że mi się to udało" - oceniła Świątek w rozmowie z WTA TV.
"Czuję się teraz całkiem pewna siebie, ale też wiem, że to może się zmienić z tygodnia na tydzień. Na przykład w Tokio się tak nie czułam, więc teraz nie mam żadnych oczekiwań, tylko skupiam się na pracy" - dodała.
22-letnia raszynianka zakończyła serię 16 wygranych meczów z rzędu przez Gauff, rekordową w tym sezonie w kobiecym tenisie. Polka znakomicie poradziła sobie z mocnym serwisem rywalki, całkowicie ją zdominowała i pozwoliła zaledwie na ugranie pięciu gemów.
"Moim celem na to spotkanie było zneutralizowanie jej gry, ale myślę, że czasami trzeba też słuchać swojej intuicji. Podjęłam kilka dobrych decyzji, kiedy przycisnąć, a kiedy być bardziej cierpliwą. Returnowałam też lepiej niż w Cincinnati. Ogólnie uważam, że to był dobry dzień i czuję, że mogę grać tu w Pekinie swój tenis" - podsumowała wiceliderka światowego rankingu.
O piąty tytuł w sezonie zagra z Rosjanką Ludmiłą Samsonową.
"Wydaje mi się, że gram w miarę równo na przestrzeni całego sezonu. Grałam już w wielu finałach. To nie jest tak, że traktuję to jako inny mecz. Nadal chcę wykonywać tę samą pracę" - powiedziała Świątek.
Finałowe starcie zaplanowano na niedzielę po godz. 13.30 czasu polskiego.
(PAP)
