Po słabym początku sezonu (trzy punkty w czterech meczach i w efekcie 16. miejsce w tabeli) atmosfera w obozie nowotarżan jest napięta. W tym tygodniu doszło do spotkania zarządu klubu kolejno z radą drużyny oraz sztabem szkoleniowym. Przebiegły one w spokojnej atmosferze. Wspólnie próbowano znaleźć przyczyny słabszej dyspozycji zespołu. Żadnych drastycznych decyzji nie podjęto. Jak podkreśla jeden z członków zarządu, trener Marek Żołądź wciąż cieszy się ich 100-procentowym poparciem i w najbliższej przyszłości na pewno nic w tym względzie się nie zmieni.
Sam szkoleniowiec też bardzo spokojnie podchodzi co do swojej przyszłości w klubie.
- Co ma być to będzie. Nie myślę za bardzo o tym. Skupiam się na tym, by jak najlepiej przygotować drużynę do najbliższego, bardzo ważnego spotkania. Szukam sposobu, by drużyna wskoczyła wreszcie na właściwe tory i zaczęła grać na miarę swoich możliwości i oczekiwań. Mam nadzieję, że stanie się to już od meczu z Unią i szybko zapomnimy o kryzysie – podkreśla Żołądź.
A w sobotę nowotarżan czeka niełatwe zadanie. Unia na starcie sezonu prezentuje wysoką dyspozycję. W czterech dotychczasowych kolejkach odniosła dwa zwycięstwa, jedno spotkanie zremisowała, a jedno przegrała.
- Piłka bywa przewrotna. Kiedy ostatnio, wiosną graliśmy z Unią, to ona miała „nóż na gardle” a my byliśmy w komfortowej sytuacji. Teraz poniekąd sytuacja się odwróciła. Zdajemy sobie sprawę, że tarnowianie są w świetnej formie, ale na pewno wygrana jest w naszym zasięgu – podkreśla opiekun Podhala.
W porównaniu z poprzednimi meczami lekko się poprawiła. Udało się już załatwić wszelkie formalności ze zgłoszeniem do rozgrywek pozyskanego przed kilkoma dniami Adriana Ligienzy. Znajdzie się on w meczowej „osiemnastce”, podobnie jak wracający po kontuzji Jarosław Potoniec i Bartłomiej Pająk.