Przed przerwą dwa razy szansę zdobycia gola dla gości miał Marek Mizia. Pod warunkiem, że dokonałby dobrych wyborów. Tak jednak nie zrobił, bo za pierwszym razem zbyt długo dryblował, a potem nie podał Pawłowi Piskorzowi.
W 69 min Mariusz Gabrych trafił do trzebińskiej siatki. Sędzia jednak gola nie uznał, przyznając wolnego gospodarzom. Ci z kolei byli niezadowoleni, że nie zastosował w ich przypadku przywileju korzyści. Za mocno protestował Damian Łanocha, za co ujrzał drugą żółtą kartkę.
Piłkę meczową miał też Paweł Piskorz, który spudłował z 8 m, nie kończąc akcji Mizi.
Jednak w doliczonym czasie, po strzale Damiana Paszka, Tomasz Wróbel udaną interwencją uratował gościom punkt.
- Szanujemy punkt wywalczony na wyjeździe. Z jednej strony mogliśmy wziąć pełną pulę, ale też mogliśmy wrócić z niczym – zwraca uwagę Robert Moskal, trener trzebinian. - Tydzień wcześniej zagraliśmy lepiej na własnym boisku z KSZO, a przegraliśmy. Bez wątpienia oparciem dla zespołu był w Krośnie Tomasz Wróbel. Klasę bramkarza poznaje się wtedy, kiedy obroni coś ponadto, co jest dla niego obowiązkiem.
Karpaty Krosno – MKS Trzebinia Siersza 0:0
Karpaty: Wieliczko – Dąbek, Krupa, Kantor, Jarząb – Skiba (63 Gabrych), Nikanowicz, Buszta (46 Sitek), Łanucha – Szkatuła (83 Paszek), Cempa (81 Groborz).
Trzebinia: Wróbel – Sanok, Sawczuk, Kalinowski, Niechciał – Domurat, Repa (80 Ołownia), Gawęcki, Majcherczyk (46 Kowalik) – Mizia, Piskorz (80 Kaiser).
Sędziował: Radosław Wąsik (Lublin).
Żółte kartki: Łanocha (dwie), Groborz, Kantor – Kowalik, Piskorz, Kaiser.
Czerwona kartka: Łanocha (70 min).