Jak do tej pory w 8 rozegranych meczach Dziadzio tylko raz wpisał się na listę strzelców. Uczynił to w przegranym 2:4 meczu z Resovią, w którym w 16 min „otworzył” wynik.
- Mam świadomość tego, że tych bramek powinno być na moim koncie dużo więcej, bo przecież w główniej mierze po to mnie tutaj sprowadzono. Pracuję nad tym usilnie na treningach i efekty tego mam nadzieję przyjdą już w najbliższych meczach – przyznaje 28 letni wychowanek Kabla Kraków, który przyczyn swojego mizernego dorobku bramkowego upatruje w pewnym stopniu w tym, że jest nową postacią w zespole: -_ Nie tylko ja, ale też kilku innych chłopaków trafiło do Podhala przed tym sezonem. Stąd to zgranie nie jest jeszcze na odpowiednim poziomie, głównie w ofensywie gdzie mamy problemy z komunikacją. Z każdym meczem powinno być jednak w tym względzie coraz lepiej. Poza tym gram na różnych pozycjach. Czasem mam daleko do bramki przeciwnika. Nieważne jednak kto będzie zdobywał gole, ważne żebyśmy wreszcie zaczęli zwyciężać _– podkreśla.
Pomóc w odzyskaniu skuteczności Dziadziowi powinien nowy szkoleniowiec Podhala, Dariusz Siekliński. Obaj panowie znają się bowiem doskonale.
- Akurat tak się jakoś składa, że nasze drogi ostatnimi czasy bardzo często się schodzą. Podhale to piąty klub w którym spotykam się z trenerem Sieklińskim. To bardzo dobry fachowiec, który wierzę, że pomoże nam wyjść na prostą – uważa Dziadzio, który bardzo sobie chwali współpracę z poprzednikiem Sieklińskiego w Podhalu, Markiem Żołędziem. - Nie było nam dane długo współpracować, ale przez te dwa miesiące czasu byłem pod wrażeniem jego osoby. To nie tylko świetny szkoleniowiec, ale przede wszystkim bardzo dobry człowiek. Ma fantastyczne podejście do zawodników. Naprawdę bardzo dobrze będę go wspominał - podkreśla popularny "Dziadek".