Jubileuszowe uroczystości 50-lecia Internatu Międzyszkolnego w Starym Sączu zainaugurowało nabożeństwo w intencji wychowanków, nauczycieli i pracowników. W kościele pod wezwaniem św. Elżbiety celebrował je proboszcz ks. Marek Tabor w asyście starosądeckich kapłanów. Miejscem jubileuszowej gali był gmach Sokoła. Tam widowiskiem wyreżyserowanym przez Małgorzatę Tarsę-Bielak młodzież przypomniała historię placówki. Atrakcja był występ uczestniczki programu telewizyjnego The Voice of Poland, sądeczanki Beaty Dobosz oraz solisty Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie Jacka Oczkowskiego. Przy wejściu do gruntownie zmodernizowanego gmachu internatu odsłonięto tablicę upamiętniającą jubileusz. Na uroczystościach szczególnie gorąco witano byłych pracowników placówki i jej mieszkańców z minionych dziesięcioleci.
Sto lat temu starosądeckie uczennice nocowały pod okiem sióstr Klarysek, w budynkach przyklasztornych. Chłopcy mieszkali w internacie, który powstał w Starym Sączu w 1908 roku na potrzeby Męskiego Seminarium Nauczycielskiego. Pod jeden dach trafili dopiero w 1966 roku, gdy zbudowano koedukacyjny Internat Międzyszkolny.
- Dzisiaj w mieszka młodzież w wieku od 16-20 lat z całego regionu, a nawet z Ukrainy. Jesteśmy dla nich drugim domem, dlatego staramy się stworzyć ciepły i przyjazny klimat - mówi Lucyna Dybiec, dyrektorka placówki.
Sercem w internacie, jak w każdym domu, jest oczywiście kuchnia. Podopieczni rywalizują o względy kucharki, sympatycznej pani Kasi.
- Zazwyczaj proszą o jak największego kotleta - uśmiecha się szefowa kuchni. - Nierzadko wpadają do kuchni poza godzinami posiłków, licząc nie tylko na coś do zjedzenia, ale czasem żeby się zwierzyć - uśmiecha się.
W internacie przy ul. Daszyńskiego mieszka 130 osób. Ogarnąć taką grupę nastolatków to nie lada wyzwanie.
- Staramy się, żeby każdy z naszych młodych podopiecznych znalazł jakąś pasję i mógł się rozwijać w wybranym kierunku. Tworzymy wiele kół zainteresowań artystycznych i naukowych - podkreśla dyrektor Dybiec. Młodzi uczestniczą też w niezwykłych warsztatach i szkoleniach, np. w warsztatach budowy robotów prowadzonych przez studentów Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie. W internacie działają też trzy kluby kibica i Dyskusyjny Klub Filmowy.
- Nasza nowa inicjatywa to Klub Seniora. Chcemy uwrażliwić naszych podopiecznych na potrzeby ludzi starszych, Współpracują więc z Uniwersytetem Trzeciego Wieku - opowiada dyrektor Lucyna Dybiec.
Wychowawca Krzysztof Ruchała prowadzi Kółko Historyczne.
Pasjonatów nie brakuje, a wielu podopiecznych to prawdziwi artyści. Sztuka szczególnie dla zbuntowanych nastolatków, okazuje się być najlepszą terapią i panaceum na nudę. Działa więc grupa teatralna, pracownia plastyczna i zespół „3DNA”, który zdobywał główne nagrody na ogólnopolskich festiwalach i przeglądach muzycznych. Młodzież wydaje własną gazetę.
- Mamy zupełnie inną perspektywę na świat niż nasi koledzy pod skrzydłami rodziców. Czasem doskwiera codzienna rutyna, bo trzeba dostosować się do sztywnego harmonogramu, a czasem też tęsknota do domu, ale wielką wartością są liczne przyjaźnie, liczne możliwości rozwoju no i oczywiście kuchnia, prawie taka jak u mamy - przyznaje Ania, starosądecka „internautka”.
Wielka rodzina z Daszyńskiego świętuje dziś 50-lecie istnienia internatu. Do starosądeckiego „Sokoła” zaproszono licznych gości, którzy zobaczą m.in. prezentacje multimedialne, a na deser „Małego Księcia” w wykonaniu lokatorów.