Na start rozgrywek grupy F czekaliśmy najdłużej. Zdecydowanie było warto. Najpierw Węgrzy trochę nieoczekiwanie pokonali wyżej ocenianą Austrię, by później Islandia sensacyjnie zremisowała z Portugalią. Oba zespoły, które zmierzą się dzisiaj w Marsylii wykazały się więc ogromnym hartem ducha oraz wolą walki. Mimo, że z początku nie były typowane do najwyższych pozycji w grupowej tabeli, teraz pozostają w grze. Szczególnie Węgry, które po pierwszej serii spotkań zajmują fotel lidera. Na ten sukces solidną postawą zapracowała cała drużyna - od linii defensywy, aż po atak, co bramkami udowodnili w drugiej połowie Ádám Szalai oraz rezerwowy Zoltán Stieber.
Dla zespołu Islandii tegoroczne mistrzostwa są pierwszymi w historii kraju. Już samo zakwalifikowanie się do finałów we Francji to ogromny sukces podopiecznych Heimira Hallgrímssona. Apetyty rosną jednak w miarę jedzenia.
Na premierowym spotkaniu swoich ulubieńców na Euro, fani zjawili się w ogromnej liczbie. Trybuny stadionu w Saint Etienne zapełniły się kibicami w niebieskich strojach. Swoim gromkim dopingiem dodali tylko zawodnikom skrzydeł. A ci nie tylko stawili odpór większości atakom Portugalii, ale także stworzyli świetną akcję, którą na trafienie zamienił grający na co dzień w FC Basel, Birkir Bjarnasson.
Oba zespoły pokazały więc, że do Francji nie przyjechały w roli chłopców do bicia, ale zamierzają zawalczyć o fazę pucharową. Jeżeli z dzisiejszego pojedynku górą wyjdą Węgrzy, awans mają już praktycznie zapewniony. Gra jest więc warta świeczki. Zwłaszcza, że statystyki przemawiają na ich korzyść.
Dotychczas w dziesięciu spotkaniach między tymi zespołami zwyciężyli siedmiokrotnie, tylko trzy razy przegrywając. Jeszcze nigdy nie padł natomiast remis. Jak będzie to wyglądało dzisiaj?
Tego na pewno nie wiesz o reprezentantach Polski [CIEKAWOSTKI]
