Porażka 1:7 z Węgrzcami na koniec jesieni była swoistym podsumowaniem występów drużyny w minionych tygodniach. Orzeł ostatnie punkty (w sumie ma ich 10) zdobył 16 września, następnie przegrał 8 meczów.
- To pokłosie tego, co działo się latem - długo nie było jasne, czy zagramy w „okręgówce” czy w IV lidze. Wpłynęło to m.in. na ruchy kadrowe. Że zostaniemy w IV lidze (dzięki wycofaniu się Cracovii II - przyp. boch) stało się jasne dopiero 10 dni przed startem sezonu - mówi Wajda. - A to, jak zespół przygotowywał się do rozgrywek, wyszło w końcówce.
- Ze składu z poprzedniego sezonu odeszło 12 zawodników - zauważa trener Jan Cyniewski. - Tarabuła, Bruzda, Lepiarz wrócili do gry po długich przerwach, a Szczytyński, Śliski, Kozieł w lipcu i sierpniu nie trenowali.
Szkoleniowiec podkreśla, że generalnie z frekwencją na treningach było kiepsko. Jak wyliczył, ponad połowa zawodników nieobecna była na ponad połowie zajęć. Co potem przekładało się na brak sił podczas meczów.
Prezes Wajda: - Kiedy zaczynają się obowiązki na uczelniach, w szkołach, a dzień się skraca, trenowanie rzeczywiście staje się problemem. Ale zespołowi brakowało też ducha. Czasami można mniej trenować, jednak ten duch dodaje siły drużynie.
Krakowianie są na przedostatnim miejscu w tabeli. Straty do bezpiecznej strefy mają jednak niewielkie.
- Na pewno jakiś potencjał w zespole jest, mamy przecież wielu zawodników z przeszłością na poziomie wyższym niż czwarta liga - analizuje Józef Wajda. - Nerwowych ruchów nie będziemy robić. Wiele zależy od tego, jak zorganizujemy się zimą - jak uzupełnimy skład, jak poukłada to nowy szkoleniowiec.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU