Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jabłek nie jadam - Adam

Jerzy Surdykowski
fot. archiwum
Pani profesor nie ma figury Dody, nagości Ewy ani rozumu Zanussiego, za to jest pyskata jak Beata Kempa z Marzeną Wróbel razem wzięte, więc już cała Polska kręci się wokół niej. Miarą zepsucia polityki jest zamiana profesora Dołowego na profesorkę Pawłowicz.

Dyskretnie zebrała się Egzekutywa PZPR (Polskiej Zjednoczonej Platformy Rządzącej), zwołana z powodu naruszeń dyscypliny tak organizacyjnej, jak i rządowej. Mój przyjaciel Szeregowy Polityk uczestniczył w niej jako przedstawiciel dołów partyjnych. Osobom niezorientowanym wyjaśniam, że nieboszczka Unia Wolności miała do tych spraw posła Krzysztofa Dołowego. Ponieważ prof. Dołowy od dawna jest poza polityką (a na pewno poza polityką platformerską), funkcję tę pełni mój przyjaciel, który nazywa się trochę inaczej, ale też obleci. Jemu więc zawdzięczam relację niniejszą.

- Minister Prawa i Sprawiedliwości! - zaczął oskarżycielsko poseł Schetyna, bo chociaż w układach rządowych przesunięty z prestiżowego środka ataku na pozycję skromnego pomocnika, to w egzekutywie wciąż strzela bramki. - To jest, przepraszam, samej Sprawiedliwości, przynajmniej chwilowo… - chytrze uśmiechnął się po swojemu.

- A co on popełnił?
- Obraził szefa! - włączył się przytomnie poseł Graś, który jak wiadomo żadnej pracy się nie boi, nawet nocnego stróża u niemieckiego biznesiarza.

- Szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego - podlizał się jeszcze przytomniej mój przyjaciel.
- Kiedy chandra ci doskwiera, wymień premiera! - dał się słyszeć pomruk z kąta.
- Proszę głupio nie żartować - obruszył się Graś. - Głosowanie nad kandydaturą PiS-owskiego premiera technicznego zbliża się nieuchronnie. A wtedy...

- Prędzej żarówka "Osram" spełni swoja groźbę! - pomrukujący nie dawał się uciszyć.
- Wyślemy krnąbrnego ministra na bezludną wyspę razem z posłanką Grodzką i wtedy nie będzie miał innego wyjścia, jak zawarcie z nią związku partnerskiego - zaproponował z właściwym sobie okrucieństwem poseł Niesiołowski.
- Jednostronna kara - skrzywił się poseł Halicki. - Grodzka z braku lepszych okazji chętnie pójdzie na partnerstwo nawet z tak zleżałą konserwą.

- Skąd wiesz? - nadal mruczał ktoś z kąta. - Poseł Biedroń stwierdził w telewizji, że ona jest piękna.
- Pewnie dlatego że kiedyś była mężczyzną - dobiegł pomruk z przeciwnej strony.
- Dość homofobii! - zainterweniował główny szef. - Wystarczy, że przez waszą niesubordynację odrzucono nam ustawę o związkach!
- Radzieckich? - wrzasnął ktoś z ostatniego rzędu krzeseł.

- Dopiero teraz się obudziłeś, bałwanie? - zgromił śpiocha czujny pomocnik Schetyna, było nie było wciąż pierwszy wiceprzewodniczący PZPR. - Pozbawimy cię miejsca w egzekutywie i przesuniemy na przedstawiciela dołów!
- Ja chciałem pozytywnie - przebudzony zamamrotał pojednawczo. - Teraz znikną z półek skwaśniałe wina Tuska i ludzie będą mówić: "Czyja to wina? Na pewno Gowina!".

- Wracamy do rzeczy - posłowi Grupińskiemu pozostała z poprzedniego wcielenia chwalebna skrupulatność wydawcy. - Na bezludną wyspę poślemy go z posłanką Pawłowicz. Już da mu wycisk. Do związku partnerskiego i tak dojdzie, chociaż początkowo będzie się wzbraniała jak cnotliwa Wanda przed Niemcem.

- Wprawdzie Grodzka jest łagodniejsza, ale gdy wyjedzie na wyspę, to nie będzie głosowania nad jej kandydaturą na wicemarszałkinię i powodu do podziałów ideologicznych jak przy związkach - zaoponował europoseł Protasiewicz. - Weźmy Grodzką i go win! Idź i zwyciężaj, przyszły przywódco prawicy! - popisał się znajomością języka roboczego europarlamentu, którego jest wiceprzewodniczącym, a jednocześnie sprytnie zabezpieczył sobie odwrót.

- Będzie szansa, że poseł Dorn powróci bliżej laski marszałkowskiej, i ta suczka Saba… - rozmarzył się Schetyna, chwilowo pomocnik.
- Pawłowicz jest profesorem!
- Może i ma wyższe wykształcenie, ale nie odebrała podstawowego!

Tak się posprzeczali, aż - jak zwykle - nie doszło do konkluzji ani tym bardziej decyzji. Słuszne jest bowiem przekonanie, że dzieje świata potoczyłyby się lepiej, gdyby w biblijnej scenie kuszenia w Raju praojciec Adam odpowiedział jak w tytule.

- W czasach Adama nie istnieli celebryci - rzekła nikomu nieznana postać. - Pani profesor nie ma figury Dody, nagości Ewy ani rozumu Zanussiego, za to jest pyskata jak Beata Kempa z Marzeną Wróbel razem wzięte, więc już cała Polska kręci się wokół niej. Miarą zepsucia polityki jest zamiana profesora Dołowego na profesorkę Pawłowicz.

Ale było to już po zakończeniu zebrania i nie znalazło się w protokole.

***
Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska