Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jadwiga Zabawa mieszka w ruderze. Na własne „M” w Bieczu czeka 46 lat!

Lech Klimek
Lech Klimek
Od dziesięcioleci nie zbudowano w gminie żadnego bloku. Ludzie nie mają gdzie mieszkać. Sytuacja niedługo się poprawi, bo ruszy budowa mieszkań na wynajem. Miasto nic za nie nie zapłaci.

Jadwiga Zabawa nie chce wiele: - Wystarczy mi mały pokój z kuchnią i z łazienką - mówi 74-letnia bieczanka. - Tak, żeby choć na starość pożyć w normalnych warunkach.

Pani Jadwiga od 1970 roku mieszka w Bieczu na Przedmieściu Górnym. Do domu, który zajmuje, prowadzi droga gruntowa.

- Po ślubie mieszkaliśmy u moich rodziców, koło cegielni - opowiada.- Ale tam były tylko dwie izby, a ludzi dużo, szukaliśmy czegoś dla siebie. W gminie powiedzieli, że jest taki mały domek, w którym możemy zamieszkać. Przeniosłam się tu z mężem i piątką dzieci - wspomina.

Całe życie na klepisku i bez bieżącej wody

Radość z własnego lokum nie trwała długo. W nowym domu Zabawów nie było podłóg, tylko klepiska, nie było prądu ani wody. Były tylko dwie izby.

Teraz, po latach, jedyny postęp to założona w latach osiemdziesiątych instalacja elektryczna. Poza tym nic się tu nie zmieniło.

- Tak jak na początku muszę nosić wodę - podkreśla. - Kiedyś po kilkanaście wiader dziennie trzeba było przynosić z potoku, który płynie w dole pod domem. Teraz, od sąsiadki, ze studni. Ale to też ponad 100 metrów, a sił coraz mniej - mówi rozgoryczona.

Dzieci pani Jadwigi już dawno już opuściły dom, po śmierci męża została sama. Czasem ją odwiedzają z wnukami. Jak przyjdą większą grupą, to nie ma ich gdzie położyć do spania.

Jak tylko pani Jadwiga zorientowała się, że dom, który dostała od gminy, jest w bardzo złym stanie, natychmiast złożyła w urzędzie podanie o przyznanie mieszkania. Od tego czasu mija właśnie 46 lat. Nadal mieszka w małym domku na Przedmieściu, ponad cztery kilometry od centrum bez bieżącej wody, zastawiona sama ze swoimi problemami.

- Ściany są teraz jak sito - opowiada pani Jadwiga. - Nie wiem, czy wytrzymają kolejną zimę.

Sześć lat temu urzędnicy poradzili jej, by wykupiła mały domek, w którym mieszka, bo na lokal komunalny czy socjalny w Bieczu nie ma żadnych szans. Idąc za ich radą, zrobiła to, myślała, że jakoś się uda dom uratować.

- Ja mam 830 złotych renty, więc nie jestem w stanie z tego nic zrobić - zdradza. - Dzieci też nie bardzo mają mi jak pomóc. Zostałam na tych dziewięciu arach z ruderą, którą nie można nazwać domem - żali się.

Na mieszkanie dla pani Jadzi jest jednak szansa

Problemu pani Jadwigi nie udało się rozwiązać, dlatego że ostatni blok powstał w Bieczu w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Przez kolejne 30 lat nic się tu w budownictwie nie działo. Rosła jedynie kolejka tych, którzy oczekiwali na mieszkania komunalne. Teraz wszystko ma się zmienić.

Władze Biecza postanowiły, że trzeba działać. Mieszkańcy gminy, których nie stać na budowę własnych domów, muszą dostać możliwość, by żyć w godnych warunkach.

W czasie ostatniej sesji rada miasta podjęła decyzję. Miasto wynajmie 20 mieszkań, które wybuduje inwestor. Swoje miejsce znajdą w nich ci, którzy mieszkają kątem u bliskich, czy w takich w ruderach, w jakiej żyje pani Jadwiga.

Bloki staną na osiedlu Parkowa. Miasto ma już pozwolenie na budowę. Rozstrzygnięty został przetarg. Dwa bloki na własnych działkach wybuduje Jasielska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Biecz nie poniesie praktycznie żadnych kosztów.

W Bieczu obliczyli już wstępnie przyszłe koszty utrzymania mieszkań.

- W stanie deweloperskim, w zależności od powierzchni mieszkania czynsz wynosiłyby od 420 do 448 złotych - wylicza burmistrz Mirosław Wędrychowicz. - Oczywiście do tego trzeba jeszcze doliczyć opłaty za wodę, śmieci, ogrzewanie - dodaje.

Wymarzony pokój dla Piotra

Janusz Muszyński marzy, że w nowych blokach w Bieczu znajdzie się mieszkanie dla niego i jego syna. Pan Janusz jest samotnym ojcem. Piotra sam wychowywał przez 18 lat. Teraz chłopak, świetnie zapowiadający się piłkarz, ma 20 lat. Nigdy nie miał w domu własnego kąta.

- Długo mieszkaliśmy u mojego ojca w Bieczu - opowiada. - Tam na 20 metrach było nas pięcioro. Sześć lat temu udało mi się porozumieć z panem Władkiem z Korczyny. On szukał opiekuna, a ja mieszkania i tak tu trafiliśmy - dodaje.

Janusz pracuje jako parkingowy w Bieczu. Wstaje o piątej rano, wraca po 18. Potem zajmuje się domem, gotuje posiłki, pomaga w czynnościach życiowych swojemu gospodarzowi. Gdy trzeba, kosi trawę, sprząta.

- My z Piotrem nie mamy wielkich wymagań - przekonuje. - Chcielibyśmy mieć choć trochę prywatności. Piotrek to przecież dorosły mężczyzna, głupio tak, żeby ciągle spał w jednym pokoju z ojcem.

Dwa lata temu złożył w urzędzie podanie o przydział mieszkania komunalnego. Ma nadzieję, że teraz, gdy miasto tak intensywnie stara się rozwiązać problem mieszkań i do niego uśmiechnie się szczęście.

- Jakbyśmy dostali, choć ze dwa pokoje z kuchnią, to byłaby pełnia szczęścia - rozmarza się. - Piotrek mógłby w końcu po tylu latach zaprosić do siebie kolegów, miałby też miejsce na swoje trofea, które teraz leżą gdzieś w pudłach - tłumaczy.

Z Grzegorzem Nosalem, przewodniczącym Rady Miasta i Gminy Biecz, o pomyśle na komunalne mieszkania
Kto wpadł na pomysł budowy bloków w Bieczu, właśnie teraz, gdy miasto i gmina są w ciężkiej sytuacji finansowej?

To pokłosie wielu godzin rozmów i analiz sytuacji, jakie rada prowadziła wspólnie z burmistrzem. Doszliśmy do wniosku, że nie ma na co czekać, że musimy działać. W ratuszowych szafach leży sporo podań o mieszkania komunalne. Mają po wiele lat, niektóre dobrze ponad dwadzieścia.

Ile ich jest?

Z tego, co pamiętam, to trzeba by mówić i o 50. To się ciągle zmienia. Ludzie przychodzą, pytają w czasie moich dyżurów w ratuszu. Zdarza się, że zatrzymują mnie na ulicy i dopytują, czy byłaby jakaś możliwość na przydział mieszkania.

Wasz pomysł na załatwienie problemu z mieszkaniami jest trochę nietypowy...

Tak. Wspólnie wymyśliliśmy sposób, który dla miasta będzie praktycznie bezkosztowy. Ogłosiliśmy, że chcemy wynająć mieszkania na co najmniej 25 lat. Szczęśliwie dla nas znalazł się inwestor, który na własnych działkach postawi dwa bloki, a my wynajmiemy od niego mieszkania. Lokatorzy będą płacić czynsz i wszystkie pozostałe składniki, a my będziemy jedynie zwracać inwestorowi przez długi okres kapitał. Po 25 latach miasto uzyska prawo do tych mieszkań. Będą je mogli również wykupić lokatorzy, aczkolwiek oni będą mieć do tego prawo również wcześniej.

Jakiej wielkości będą mieszkanie w tych blokach.

To nie będą oczywiście wielkie apartamenty. Ich powierzchnia będzie się wahać od 30 do 45 metrów kwadratowych.

A co dalej?

Jak uda się z tymi pierwszymi blokami, to pomyślimy nad budową kolejnych. Najpierw musimy przetrzeć szlaki, sprawdzić, czy nasz pomysł zadziała. Chcemy, żeby Biecz był naprawdę przyjazny ludziom i żeby warto było się tu osiedlać. A takie działania to właśnie krok w dobrym kierunku.

Rozmawiał: Lech Klimek

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska