Spis treści
Janina Kopeć ma 81 lat i w Rajach mieszka od zawsze. Ma dwa pokoje z ciemną kuchnią i jedną z ładniejszych tu zielonych werand od strony wejściowej. W mieszkaniu jakieś 12 stopni Celsjusza. Grzeje, dokładając drewniane spałki do rozpadającego się kaflowego pieca w kuchni. Opatulona wieloma warstwami ubrań siedzi od strony werandy w tej ciemnej kuchni, bo ją najłatwiej ogrzać. W pokoju w regałach pełno książek.
Całe życie tu mieszkała. Boi się, że ktoś jej każe się stąd wynosić
- Nigdy nie mieszkałam nigdzie indziej. Co ja się stąd będę wyprowadzać - mówi.

Chętnie rozmawia, bo to dla niej jakaś rozrywka. Ma tu jeszcze koleżankę w wyższym "raju".
Pani Janina urodziła się w czasie II wojny światowej. Tata był pracownikiem pobliskiej fabryki. Gdy dorosła i wyszła za mąż, zamieszkali tuż obok jej rodziców, w swoim segmencie. - Było tu u nas wesoło, wszyscy się znali i byli jak rodzina - wspomina.
Z dzieciństwa pamięta Niemców, którzy pracowali w fabryce lub mieszkali w Rajach.
- Jeszcze jak stąd wyjechali, to nieraz paczki od nich przychodziły - opowiada, grzejąc ręce nad blachami pieca. W jednym z garnków bulgocze zupa. Pani Janina nie chcę się stąd wyprowadzać.
Rajom daleko do raju
Szeregowe, parterowe domki powstały przed I wojną światową dla pracowników Fabryki Wyrobów Gumowych austriackiego przedsiębiorcy Petera Westena. Zostali w nich zakwaterowani wyróżniający się pracownicy i kadra kierownicza. Były dwa rodzaje domków - takie z jednym i dwoma pokojami.

Wchodziło się przez oszkloną werandę. Z tyłu każdy domek miał własny, mały ogródek. Domki zostały postawione w pięciu szeregach. Później dobudowano szósty. Przynależały do nich komórki na węgiel postawione nieopodal.
Ich nazwa nie wzięła się od panujących tu "rajskich" warunków, a od niemieckiego słowa „reihe” - „rząd”.
Domki przetrwały II wojnę światową. Zaczęła z nich najpierw wyprowadzać się kadra kierownicza. Bloki, które wówczas powstawały w Wolbromiu miały wyższy standard - choćby łazienki. Potem i inni pracownicy fabryki wynosili się stąd. W latach 90. ub. wieku fabryka przekazała Raje gminie. Jak informowała lokalna gazeta "Przegląd olkuski" - ta przeniosła tu ludzi, który uchylali się od płacenia czynszów w innych miejscach.

Obecnie tylko kilka domków jest zamieszkałych. - Chyba 12 - mówi Janina Kopeć. Mieszkający tu ludzie sami o nie dbają. Gmina niewiele robi, bo i te rudery do remontu się nie nadają.
Prowizoryczne łatanie dziur w wolbromskich Rajach
Co jakiś czas wybuchają tu pożary. Naszym dziennikarzom udało się wejść do kilku mieszkań. W jednym w suficie zieje wielka dziura. Powała odpadła po tym, jak namokła po gaszeniu pożaru w sąsiednim segmencie. W kolejnym lokatorka ogrzewa kozą - takim małym piecykiem. Nagrzać się w tym domu nie da.
- Może by i udało się jakąś temperaturę uzyskać, ale tu w ścianach dziury - pokazuje spękania.
Okna też wypaczone. Na remont jej nie stać. - Ledwie na jedzenie wystarcza, nieraz nawet nie mam na lekarstwa - mówi. Udało jej się załatać największą dziurę - w dachu.
- Jak padało, to kilka razy w nocy musiałam wstawać i wylewać wodę z beczki którą podstawiłam - opowiada.
Mieszkańcy Domów Fabrycznych w Wolbromiu każdego dnia boją się o swoje bezpieczeństwo, ale wyprowadzić się nie mają za bardzo dokąd.
- Tu płacę 100 zł czynszu, a moja wnuczka w komunalnym mieszkaniu - 1 tys. zł. Skąd bym na to miała brać? - pyta zrezygnowana. Najbardziej martwią ją spękania na przewodzie kominowym.
Chodząc po Rajach mijaliśmy też domy w lepszym stanie, przynajmniej z zewnątrz. Widać, że lokatorzy o nie dbali. Część odmalowana, z estetycznymi schodami, z oknami wymienionymi na plastikowe. W kilku takich mieszkają jeszcze ludzie. Nie chcą się wyprowadzić, bo sporo w nie zainwestowali. Inne - z dziurami w oknach zabitymi deskami, w większości już opuszczone.
- Nie sugerujecie się ich wyglądem. Tu akurat mieszka taki pan, co lubi wypić i kolegów sprowadza - mówi spotkany mężczyzna, wskazując na jedną z gorszych ruder.

Peter Westen i jego fabryki
Peter Westen był bogatym austriackim przedsiębiorcą, posiadającym kilka fabryk. W 1907 roku, razem ze wspólnikami zainwestował w Olkuszu. Powstało Akcyjne Towarzystwo Olkuskie Tłoczonych i Emaliowanych Wyrobów „Westen”. Zbudował pierwsze hale fabryczne; m.in. emaliernię, odlewnię (tzw. topielnię), oraz tłocznię (tzw. „sztancownię”). W 1908 roku filia fabryki powstała w Wolbromiu. Początkowo produkowano w niej też naczynia emaliowane, ale gdy zabrakło uszczelek gumowych dla produkowanych tam baniek na mleko, zakład zmienił branżę – powstała samodzielna firma: „Wolbrom Fabryka Wyrobów Gumowych Spółka Akcyjna w Wolbromiu”, której dyrektorem został syn Petera Westena – Fritz.
W 1919 polskie władze zakłady znacjonalizowały, ale z powodu przynoszonych strat oddały rodzinie Westenów. W tym czasie w obu zakładach pracowało kilka tysięcy robotników.