- Są ludzie którzy w pewnym momencie życia pogubili się, sięgnęli dna - wyjaśnia Grzegorz Hajduk kierownik Wspólnoty. - Tak żyć się nie da na dłuższą metę, dlatego znaleźli się tutaj. Przynależność do Emaus uczy ich podstawowych ludzkich nawyków, codziennych czynności, przyzwyczajenia do pracy.
***
Wspólnota daje dach nad głową, podstawowy wikt, pracę. - Ale nad sobą każdy musi pracować sam - mówi Grzegorz Hajduk. - Nie ma u nas psychologa ani psychiatry - za to jest praca, która daje pieniądze i siłę do walki z własnymi słabościami.
Jest to proces żmudny, bo jeżeli ktoś pracował przez lata nad zrujnowaniem sobie życia, musi je również długo i cierpliwie odbudować. Najpierw przyjmowani są na okres próbny trwający do 4 tygodni. Odejść można w każdej chwili, nikt tu nikogo na siłę nie trzyma. Takie są zasady Wspólnoty. Zostać tu można do momentu kiedy odzyska się możliwość godnego powrotu do społeczeństwa.
Zarobki pochodzą z działalności Ruchu - z działalności sklepu, słynnego kiermaszu, na którym kupić można praktycznie wszystko - od mebli, sprzętu gospodarstwa domowego, po bibeloty, nietypowe pamiątki. W Emaus nie proszą o pieniądze tylko o rzeczy, które potem mogą sprzedać w swoim sklepie. Każdy, kto ma przedmioty już mu niepotrzebne, może przekazać je im. - My je odnawiamy, naprawiamy i sprzedajemy po atrakcyjnej cenie. Tak właśnie zbieramy fundusze. Klientami sklepu Wspólnoty są mieszkańcy, studenci, kolekcjonerzy antyków, trafiają się filmowcy szukający rekwizytów.
***
Emaus to ruch społeczny i nazwa międzynarodowej organizacji charytatywnej założonej w 1949 r. we Francji przez ojca Piotra, czyli Henri Grouesa. Ojciec Piotr - opiekun bezdomnych - spotkał człowieka, który chciał popełnić samobójstwo, porozmawiał z nim i nakłonił go do porzucenia tego zamiaru. Człowiek ten, Georges, został pierwszym kompanionem (compagnon, z fr. kompan, współtowarzysz) wspólnoty Emaus pod Paryżem. Wkrótce zaczęły powstawać kolejne wspólnoty. Organizacja posiada obecnie sieć grup w ponad 40 krajach na świecie, w tym w Polsce.
Kompani z Nowej Huty w tym roku ukończyli budowę domu (u góry z lewej), który pomieści 25 podopiecznych. Otwarto w nim stolarnię, gdzie będą powstawać meble. Pieniądze na zakup działki w większości pochodziły z zarobków kompanów. Wielu z nich również pracowało przy budowie domu. Dla wielu to jest pierwszy ich dom.