https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak naziści polowali na sztukę. Wielka wystawa w MCK

Edyta Tkacz
Julius Grauman "Jarmarczna buda", olej na płótnie 1928
Julius Grauman "Jarmarczna buda", olej na płótnie 1928 materiały MCK
Na otwieranej dziś wystawie w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie, "Polowanie na awangardę. Zakazana sztuka Trzeciej Rzeszy" można zobaczyć dzieła artystów szczególnych. Ekspozycja jest rodzajem opowieści o sztuce polskiej i niemieckiej, z którą walczył Hitler w latach 1933-45.

Czytaj także: Wielki angielski malarz w Muzeum Narodowym hipnotyzuje!

W książce "Wyrąbany chodnik" Gustaw Morcinek nazwał psa "Bismarck". Za ten literacki pomysł przesiedział blisko sześć lat w obozach koncentracyjnych. Rodzina niemieckiego artysty Florenza Roberta Schabbona, który popełnił samobójstwo w 1933 roku w obawie przed totalitarną władzą, spaliła większość jego dzieł. Żydowski malarz Jonasz Stern za swoją twórczość trafił przed nazistowski pluton egzekucyjny. Jednak kule go ominęły. Nocą wydostał się spod sterty ciał, uciekł i dzięki temu przeżył wojnę.

Polowanie na artystów zaczęło się w Rzeszy już w latach 30. ubiegłego stulecia. - W 1937 roku w Monachium otwarto wystawę "Entartete Kunst", czyli "Sztuka zdegenerowana" - opowiada Judith Schoenwiesner, jedna z dwóch kuratorek. - Później pokazywano ją w innych miastach. Wstęp był bezpłatny, nie mogły jej jednak oglądać dzieci ani młodzież. Ale i tak zobaczyło ją w sumie ponad 2 mln ludzi. W MCK pokazujemy, pochodzące z tej wystawy, zdjęcie Hitlera w otoczeniu dzieł sztuki.
Co nie podobało się nazistom? Na przykład dzieła z czasów Republiki Weimarskiej (1919-33). Możemy je teraz zobaczyć w Krakowie. - Hitler nie chciał w sztuce widzieć żołnierzy z czasów I wojny, biedy i brzydoty - mówi Schoenwiesner.

Jednak wbrew Hitlerowi tych tematów artyści nie unikali. Widać to na przykładzie grafiki Carla Rabusa "Der Hinkemann" przedstawiającej mężczyznę, który w czasie pierwszej wojny utracił genitalia. Na wystawie jest też inne dzieło Rabusa "Więzienie". - Artysta mieszkał na wygnaniu we Francji. Gdy w czasie II wojny wkroczyli tam Niemcy, trafił do obozu koncentracyjnego - wyjaśnia Schoenwiesner. - Linoryt na wystawie to pokłosie tamtych wydarzeń.

Ekspozycja prezentuje też dzieła niemieckiego modernizmu i ekspresjonizmu, czy prace artystów tworzących na emigracji, na przykład obraz Arthura Kaufmanna "Die Geistige Emigration", czyli "Emigracja duchowa". Widać na nim 38 sławnych osób, m.in. Alberta Einsteina, które po 1933 roku wyemigrowały z Niemiec i Austrii do USA.

W Krakowie są też prace- choć nielicznie reprezentowane - artystek, takich jak choćby Else Lasker-Schuler. W międzywojniu była znaną osobą. Pisała książki, które ilustrowała swoimi obrazami. Obracała się w kręgu najsłynniejszych twórców niemieckiej awangardy. Ale niestety była Żydówką. To wystarczyło, żeby podpaść Hitlerowi. - Musiała wyjechać do Izraela. Ze znanej artystki stała się biedaczką, zapomnianą przez wszystkich - opowiada Schoenwiesner.

Podobnie naziści sprawili, że zapomniano o Juliusie Graumanie, twórcy tętniącej kolorami "Jarmarcznej budy". Grauman pokazywał uroki lat dwudziestych, w których nie było nic politycznego. Faszystom podpadł, bo był po prostu Żydem.

Ostatnia sala to polski aneks do wystawy. Znalazły się tu m.in. dzieła Jankiela Adlera, Samuela Cyglera, Zofii Kossak-Szatkowskiej, Melchiora Wańkowicza, Brunona Schulza. Pojawiają się tu także nazwiska pisarzy, bowiem wystawa to nie tylko prezentacja dzieł malarskich. Są też książki, bo - jak przypomina Schoenwiesner - nazistowska walka z kulturą wybuchła już w 1933 roku, kiedy to w niemieckich miastach spalono wiele ważnych dzieł literackich.

Na MCK można też posłuchać muzyki, choćby popularnej przed wojną piosenki "Wąsik, ach ten wąsik". To przez nią Ludwik Sempoliński musiał się ukrywać przed hitlerowcami. - Każdemu z dzieł na tej wystawie towarzyszą dramatyczne historie artystów - dodaje druga z kuratorek Monika Rydiger

Więcej o wystawie na stronie Międzynarodowego Centrum Kultury

Wybierz najpopularniejszego wójta i burmistrza Małopolski! Trwa głosowanie!

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Wielka galeria! Zobacz archiwalne zdjęcia strojów Wisły Kraków z ostatnich stu lat!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zygmunt Jaslowski
Hermann Goering, nazistowski kryminalista, mial doskonaly gust jesli chodzi o sztuke. Mial w swej kolekcji skonfiskowanych dziel obrazy Corota, Rubensa, Bouchera, Velazquesa Reyonoldsa i wielu innych mistrzow.
Nie byl jednak glupi i nie pogardzal sztuka artystow uwazanych za degeneratow. Przez to prace Picassa, Braque'a, de Chirica czy Marca byly dla niego zapowiedzia wspanialych transakcji finansowych. Na przyklad w 1941 roku Goering przekazak 25 obrazow do marszanda w Lucennie; byly to nir tylko prace degeneratow. Wsrod mallarzy tej grupy nalezy wymienic Corota, Daumiera,, Degasa, Van Gogha, , Maneta, Renoira, Sisleya. W zamian Goering otrzymal cztery obrazy Lucasa Cranacha Starszego, jeden Cranacha mlodszego i dwie prace niemeickich prymitywistow. Totalna wartosc tej kolekcji wynosial 169 000 szwajcarskich frankow.
Dodac tylko nalezy ze udanych transakcji miali Goering duzo wiecej. Tylko za autoportret Van Gogha (z fajka) uzyskla 500 000 frankow. Nie wielu na swiecie moznaby znalezc koneserow, ktorzy mogliby obcowac z tkaka sztuka na skinienie reki. Swoja droga dzisiesza sztuka sie juz tak dalece zdegenerowala, ze za Sasnala mozna dostac wiecej niz za Grottgera.
Z
Zygmunt Jaslowski
Szkoda, ze Goering nie zyje, bo on by tez mogl cos dorzucic to tej wystawy. Bardzo na czasie wystawa. Powinno sie zrobic wystawe zakazanych krzyzy i zakazanych choinek w III RP. System liberalny i nazism maja duzo wspolnego, tyle ze w wypadku liberalizmu to jest dykatura mniejszosci wobec chrzescijanskiej, w tym wypadku, wiekszosci. Ja mysle, ze pomijajac kwestie polityczne (wielu z tych malarzy bylo po lewej stronie albo byli Zydami), przecietny odbiorca sztuki w latach 30-tych mogl ta sztuke odrzucic na gruncie jej formy.
W kontekscie tamtego czasu i tamtych chorych ideologii, ta sztuka jawila sie tez jako chora, tyle ze w przeciwna strone. Bylo bledem jednak ja zabraniac. Sama z trudem moglaby sie obronic.
Dzis po latach moze sie ona nawet podobac. Polecam!!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska