Kto na szkolnych zebraniach bywa, ten doskonale wie, o czym mowa, może nawet kilka dni temu na takowym siedział i w skrytości ducha, gdy już wychowawca zarzucił newralgiczny temat, powtarzał sobie: byle nie ja, byle nie ja, żeby tylko ktoś nie wpadł na pomysł, żebym to był ja.
- A może pan? A może pani?
Cóż, metoda na chybił trafił sprawdza się tu najlepiej, zupełnie tak samo jak w przypadku przedwyborczych udręk w krakowskich PO i PiS.
Wskazówka dla osób bez społecznikowskiego zacięcia: chowanie się w szkolnych ławkach za plecami innych nie sprawdza się już tak dobrze jak w latach młodości, niestety. Nie należy udawać, że nie słyszało się pytania, tylko trzeba wytrzymać uderzenie gorąca (podobne do tego, gdy dawno, dawno temu nauczyciel fizyki wzywał cię do odpowiedzi) i spojrzenia kilkunastu par oczu (podobne do tych, gdy dawno, dawno temu ten sam nauczyciel fizyki wzywał cię do tej samej odpowiedzi) i zachować się asertywnie (za co dawno, dawno temu nauczyciel fizyki wpisałby ci do dziennika lufę).
- Proszę wybaczyć, ale nawał obowiązków i liczba służbowych podróży sprawiają, że nie mógłbym poświęcić się tej funkcji z należytą starannością.
Tak, podróże służbowe działają świetnie, w podświadomości odbiorców komunikatu od razu pojawia się wizja Dnia Nauczyciela, podczas którego nie ma kto wręczać kwiatów. Krótko mówiąc, wybory trwają do momentu, aż ktoś w porywie serca - ewentualnie w chwili słabości - się zgodzi, za co inni spoglądają na niego z niekłamaną wdzięcznością.
No, krakowskie PO i PiS jak malowane.
- A może pan na prezydenta? A może pani? Pan? Pani? Jacyś chętni?
Po długich, rozpaczliwych poszukiwaniach znaleziono wreszcie tych, którzy mają dyskretnie, bez specjalnego rozgłosu - co by nie rujnować wizerunku partii - z Majchrowskim przegrać. Marta Patena, kandydatka PO, to w końcu matematyczka (z długą szkolną praktyką, niejedną klasową trójkę wybierała), dobrze więc wie - rachunek prawdopodobieństwa się kłania - że prędzej będzie supportować Stinga na krakowskim koncercie niż zluzuje w ratuszu urzędującego prezydenta.
Podobnie ma się sprawa z Markiem Lasotą, kandydatem PiS, choć związanym z PO. Wprawdzie niektórzy twierdzą, że jego wystawienie to sprytny zabieg i Lasota ma szansę, ale to chyba głównie ci, którzy z pytania "a może pan?", zgrabnie się wywinęli.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!