Przyznam, że poduszkowi, nocnikowi i kanapowi Pana Prezesa w sprawie tej wykazali się sporym profesjonalizmem. Trzymali nas w napięciu niemal do samego końca: co też z butelki owej, zakorkowanej, wystrzeli? A gdyby wystrzelił z niej Aleksander Kwaśniewski? Bredzę? Być może, ale w polskiej polityce różne rzeczy się widywało, więc i taka być może. A jeśli już wśród socjologów szukać - to dlaczego nie Zygmunt Bauman albo Piotr Sztompka? Albo prof. Czapiński, od lat stawiający Polakom społeczne diagnozy?
Gdybym spytał przeciętnego zjadacza polskich seriali oraz "Kropek nad i", co mówi mu nazwisko prof. Glińskiego i czy widzi w nim przyszłego męża stanu, zapewne wzruszyłby ramionami. Współczesna polityka nie polega na tym, co ktoś potrafi, co ktoś rokuje - ale na tym, jak się prezentuje.
Prof. Belka, którego również desygnowano na premiera rządu "technicznego" i który miał nas dowieźć do następnych wyborów, różnił się od prof. Glińskiego (poza tym, że nie był socjologiem) medialnym wizerunkiem. Gdy już go przed kamerą posadzono, potrafił tam nieźle namieszać - zupełnie tak, jakby nie był facetem w drogim garniturze, ale hipsterem, od którego można spodziewać się wszystkiego. Kiedy przed kamerą stawia się prof. Kołodko, to wiem, że mogą być z tego niezłe jaja. Albo prezes i premier Bielecki, którego przeciętny Kowalski przestał już kojarzyć z premierowskim fotelem i widzi w nim kogoś, kto przez długi czas stał po drugiej stronie bankomatu, który Kowalskiemu miał wypłacić kasę.
Tymczasem współczesna polityka, o czym zdaje się zapominać Pan Prezes, nie polega ani na wiedzy, ani na umiejętnościach. Jej problem polega na tym, że wcale nie garną się do niej ludzie wybitni, tylko zanurzeni w kompleksach, mocno prowincjonalni dobrzy i wąsaci wujkowie. Ci wujkowie, niestety, tworzą dziś tzw. elity władzy. Są znikąd, są zagubionymi w świecie Odysami. Wrzuceni w medialny kierat, postawieni wobec kamer i władających nimi ludzi, którym zależy na show, mogą albo rzucać w media pogardliwe spojrzenia i słówka, albo zacząć się im podlizywać, jak premier Marcinkiewicz. Ale prof. Gliński nie trafi do Londynu. Prof. Gliński nie znajdzie sobie ponętnej Izabeli, utalentowanej w każdym calu swojego ciała i swojej duszy. No to kogo nam, Panie Prezesie, wypuścił Pan z tej flaszki? Zrobimy z niego sieczkę od razu, na wejściu, jednak jaki z tego show?
Autor jest medioznawcą, publicystą, kulturoznawcą, profesorem UP.