Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Paweł II i cuda. Ludzie do dziś dziękują mu za dary uzdrowienia

Marta Paluch
Kiedy Jan Paweł II cierpiał na oczach całego świata z powodu nieuleczalnej choroby, był też dla wielu osób źródłem wsparcia i nadziei, symbolem walki ze słabością. Już wtedy chorzy zwracali się do niego z prośbami o pomoc w ich chorobach i cierpieniu. Kiedy zmarł, wielu z nich wymodliło sobie uzdrowienie za jego pośrednictwem. Dwa z takich przypadków uznano oficjalnie za cuda w procesach beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym. To jednak nie znaczy, że innych przypadków Watykan nie zna.

Zakonnica i prawniczka
W 2001 roku u Marie Simon-Pierre, 40-letniej położnej z Zakonu Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego we Francji zdiagnozowano chorobę Parkinsona - tę samą, na którą cierpiał papież.

Sztywniały jej mięśnie, bolało całe ciało, z powodu bólu nie mogła spać, ręce jej się trzęsły tak, że nie potrafiła napisać wyraźnie słowa.

Kiedy papież umarł, siostry z jej zgromadzenia modliły się za jego wstawiennictwem, by ją przywrócił do zdrowia. Był maj 2005 r. Miesiąc później, w nocy z 2 na 3 czerwca 2005 roku była zdrowa.

- Obudziłam się nad ranem po długim śnie. Złapałam za pióro i napisałam słowo "Jan Paweł II", bardzo czytelnie. Poczułam ogromny impuls, że nie jestem tą, którą byłam wcześniej. Tej nocy doznałam uzdrowienia, moje ciało już nie bolało. Modliłam się do szóstej rano - wspominała Marie Simon-Pierre.

Kilka dni później lekarze uznali, że objawy choroby ustąpiły. A komisja lekarska oficjalnie uznała ten cud w procesie beatyfikacyjnym.
Kiedy Benedykt XVI ogłaszał Jana Pawła II błogosławionym (2011 r.), na Kostaryce wydarzył się kolejny cud. Pozwoli on na ogłoszenie papieża Polaka świętym.

Floribeth Mora Diaz, prawniczka, cierpiała na nieuleczalną chorobę. Jej diagnoza brzmiała jak wyrok: tętniak wrzecionowaty prawej półkuli mózgu. Pierwszy raz trafiła do szpitala 8 kwietnia 2011 roku. Miała wtedy 50 lat. Ze względu na zagrożenie życia i powikłania wykluczono operację.

Jej mąż Edwin Arce płakał i modlił się: "Boże, pomóż mi. Karolu Wojtyło, wspomóż, nie zostawiaj mnie samego, dla mnie jesteś świętym".

- Wtedy usłyszałem głos, który mi mówił: "Nie bój się, zabierz ją do domu" - wspominał. Więc zabrał.

Niedługo potem tętniak zniknął, okazało się także, że mózg nie został uszkodzony... - To było dziwne, niewytłumaczalne. Nigdy nie widziałem, by takich rozmiarów tętniak tak po prostu zniknął - opowiadał mediom dr Alejandro Vargas Román, który badał kobietę. Cud został oficjalnie uznany w procesie kanonizacyjnym w 2013 r.

Dziecko cudem uratowane
Oprócz tych dwóch cudów, zbadanych przez lekarską komisję w procesach, jest wiele więcej niezbadanych. Nie znaczy to, że nie są cudami, a jedynie, że w procesie niezbędne były dwa takie przypadki. Reszta była wzmocnieniem dowodów na świętość papieża.
Jednym z nich było uzdrowienie Glorii Marii Wrony z Częstochowy. To jeden z sześciu przypadków, które zostały zapisane i złożone w zalakowanej kopercie do grobu Jana Pawła II.

Gloria Maria została poczęta w styczniu 2005 r. Gdy jej mama była w 26. tygodniu ciąży, zaczęła się niepokoić. - Każdy lekarz mówił mi, że jest coś nie tak, chyba z sercem, ale nikt nie potrafił powiedzieć, co - wspomina Joanna Wrona.

Gdy zbadała się w specjalistycznej klinice w Katowicach, okazało się, że że ma za mało wód płodowych, a dziecko przestało się rozwijać. Dziewczynka ważyła niecałe pół kilo. - Lekarz powiedział, żebyśmy się przygotowali na najgorsze. Dziecko nie miało nerek i pęcherza, a serce było przerośnięte. To był wyrok śmierci. Przed cesarskim cięciem podano mi dokumenty, w których musiałam napisać, co uczynić z ciałem dziecka - opowiada Joanna Wrona.

W tym czasie intensywnie modliła się do Jana Pawła II. Jego obrazek stał na komodzie. Dlaczego właśnie do niego? - Decyzję o poczęciu Glorii Marii podjęłam pod wpływem jego nauki. Jego słowa to był dla mnie zastrzyk odwagi. Miałam dwie córki, 34-metrowe mieszkanie i męża pracującego poza Częstochową, widywaliśmy się raz w tygodniu. Decyzja o trzecim dziecku nie była więc oczywista - tłumaczy Joanna Wrona.

Po cesarce zrozpaczeni rodzice czekali na informację o śmierci Glorii. - Ale następnego dnia rano przyszła lekarka i mówi: Coś niesamowitego, dziecko żyje, oddycha samodzielnie, pojawiły się kropelki moczu. Wiedziałam, że zdarzył się cud - podkreśla szczęśliwa mama.

W sali, gdzie leżała, wisiał kalendarz i na nim było to samo zdjęcie JP II co na obrazku na jej komodzie. - Wiedziałam, że to nie przypadek - mówi Joanna Wrona. Jej córka, choc zarażona sepsą, z krwawieniem śródczaszkowym, przeżyła i jest zupełnie zdrowa. Tak zdrowa i żywa, że wszędzie jej pełno.

- Taka: hop do przodu - śmieje się jej mama. Gloria ma dziś 9 lat.

Świadectwo o tym uzdrowieniu zostało oficjalnie ogłoszone w miesięczniku biura postulacji procesu kanonizacyjnego JP II.

Rak się cofa
Wiele świadectw do dziś napływa do Watykanu, ale także do Krakowa, szczególnie do miejsc, w których są złożone relikwie papieskie, m.in. do katedry wawelskiej i sanktuarium JP II w Łagiewnikach.

- Mieliśmy przypadek chłopca, ucznia I klasy szkoły podstawowej, uleczonego z nowotworu kości - przyznaje ks. Zdzisław Sochacki, proboszcz katedry wawelskiej.

Cała klasa chłopca wraz z rodzicami przyszła w 2010 r. modlić się do katedry do Jana Pawła II, przy relikwi jego krwi. I rak się cofnął. Chłopak dziś jest w IV klasie, chodzi do szkoły jak jego rówieśnicy.

- Wierzymy, że stało się tak za sprawą Jana Pawła II - przyznaje ks. Sochacki.

Za uzdrowienia ze śmiertelnych chorób dziękowali też wierni w sanktuarium JP II. To m.in. członkowie rodziny 50-letniej kobiety, u której złośliwy nowotwór znikł trzy miesiące po modlitwach jej bliskich do papieża Polaka. Swoje świadectwo przysłała tam także 48-letnia Maria z Gdańska, która cierpiała na osteoporozę i raka jajnika. 1 maja 2011 r. przyjechała do Krakowa, modliła się do papieża.

Dziś jest zdrowa.

- Co tydzień napływa do nas kilka tysięcy podziękowań za zdrowie, poczęcie dziecka, uwolnienie z nałogu. To znak, że Jan Paweł II jest święty, nie opuszcza nas i do dziś pomaga - mówi ks. Jan Kabziński, kustosz sanktuarium JP II.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska