Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jazowsko. Nocne poszukiwania grzybiarza ze Śląska

Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
Marcin Deja
Dwanaście godzin błądził w górach 47-letni mieszkaniec województwa śląskiego, który z grupą znajomych spędzał weekend w Jazowsku (gm. Łącko). Mężczyźni wybrali się w niedzielę rano na grzyby, ale jeden odłączył się od kolegów tłumacząc, że przeszła mu ochota na grzybobranie.

47-latek wykazał się brawurą, bo oddzielił się od grupy w miejscu, którego nie znał. Był wysoko w lesie, aż sześć kilometrów od wynajmowanego przez śląską ekipę domu. Gdy stracił kolegów z oczu, zgubił też orientację w terenie i zamiast wracać do Jazowska, ruszył w kierunku Szczawnicy.

O godz. 17 koledzy powrócili z grzybobrania. Wszczęli alarm, kiedy usłyszeli od gospodarzy, że 47-latek od rana nie pojawił sie w domu. Jako pierwsi do Jazowska dotarli ratownicy GOPR z Piwnicznej-Zdroju. Potem dołączyli goprowcy z Nowego i Starego Sącza oraz Krynicy-Zdroju. Mieli z sobą psa, dwa terenowe samochody i trzy quady. Penetrowali las i tereny wzdłuż potoków i strumieni. W tym czasie do Jazowska dojeżdżali strażacy ze specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej PSP w Nowym Sączu.

- W terenie było sporo ludzi i sprzętu - mówi Maciej Więcek, ratownik GOPR, uczestniczący w niedzielnej akcji poszukiwawczej. - Jeden z ratowników został przy wynajmowanym przez zaginionego domu. Wiadomo było, że 47-latek nie posiada z sobą telefonu komórkowego, więc miał nas informować, gdyby ten się pojawił.

I tak też się stało. Około godz. 22 mocno zestresowany mężczyzna wrócił do Jazowska. Nie miał pojęcia, ile kilometrów pokonał w kompletnej ciemności. Wiedział tylko, że zszedł w rejon Szczawnicy. Za drobne, które znalazł w kieszeni, kupił bilet na busa i tak pokonał część drogi powrotnej.

Maciej Więcek podkreśla, że poszukiwań na tak szeroką skalę pewnie można by uniknąć, gdyby 47-latek miał przy sobie telefon komórkowy. Naładowany aparat to w górach niezbędny sprzęt, ratujący życie. GOPR poleca bezpłatną aplikację „Ratunek”, która znakomicie sprawdza się w ekstremalnych sytuacjach.

- Korzystali z niej na przykład turyści, którzy w lutym wybrali się na Łabowską Halę i po drodze, w trudnych warunkach opadli z sił - dodaje Więcek. - Wystarczy trzy razy nacisnąć na ikonę aplikacji, by informacja z dokładnym położeniem zaginionego trafiła do ratownika dyżurnego. Gdy jest widoczny na mapie, nikt nie musi szukać po omacku i pomoc nadchodzi szybko.

O bezpłatnej aplikacji można poczytać na stronie www.ratunek.eu. Jeśli ktoś jej nie ma, a wybiera się na górską wycieczkę, powinien pamiętać choćby jeden z dwóch ogólnopolskich numerów alarmowych do GOPR: 601 100 300 lub 985.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska