Zarząd Polskiego Związku Koszykówki podjął uchwałę zmieniającą przepisy o grze w Basket Lidze Kobiet dotyczące zawodniczek krajowych oraz tych spoza Europy. W sezonie 2017/18 do składu drużyn będą mogły być zgłoszone maksymalnie dwie zawodniczki posiadające obywatelstwo państwa, którego federacja narodowa nie jest zrzeszona w FIBA Europe. Podobne regulacje od lat obowiązują również w Eurolidze Kobiet i EuroCup. Zbliżenie pod tym kątem Basket Ligi Kobiet do tych rozgrywek jest w teorii dobrą wiadomością dla klubów, które reprezentują polską ekstraklasę w europejskich pucharach.
Druga zmiana, na jaką zdecydował się PZKosz dotyczy Polek na parkietach koszykarskiej ekstraklasy. Ostatnio – w obecnym sezonie również - obowiązywała regulacja mówiąca, że na parkiecie muszą przebywać przynajmniej dwie rodzime zawodniczki. Od przyszłego sezonu obowiązywać będzie zasada, że w danym momencie na boisku będzie musiała przebywać co najmniej jedna zawodniczka posiadająca status zawodnika miejscowego, czyli polskie obywatelstwo.
Zmiany wywołały dużą dyskusję w koszykarskim środowisku. - _Zdania na ten temat są podzielone. Jedni argumentują, że mimo obowiązywania ostatnio przepisu o dwóch Polkach na parkiecie, żeńska reprezentacja wcale nie poszła do przodu _– wskazuje Magdalena Ziętara z Wisły Can-Pack Kraków. - _Z drugiej strony, jak ma pójść do przodu, jeżeli trener Teodor Mołłow robi diametralne odmłodzenie tej reprezentacji _– przypomina.
Niektórzy liczą, że ograniczenie liczby koszykarek spoza Europy w Basket Lidze Kobiet spowoduje automatycznie, że kluby i tak będą sięgały po polskie zawodniczki. Zdaniem Ziętary, to jednak nie jest takie oczywiste. - Dla zespołów euroligowych to dobra wiadomość. Ale obawiam się, że polskie kluby pójdą raczej w kierunku zatrudniania zawodniczek zza naszej wschodniej granicy. I będą ściągać wiele zawodniczek z Litwy, Białorusi i Ukrainy, zamiast dać szansę młodym Polkom. Mimo, że te nie odstają poziomem – ocenia wiślaczka. I dodaje: - W ostatnich latach nawet coraz mniej zawodniczek z Bałkanów – Serbek i Chorwatek się w naszej lidze pojawiało.
Czy jest więc zagrożenie, że poziom żeńskiej ekstraklasy koszykarskiej po prostu się obniży?
- Nie oszukujmy się – wielu polskich klubów nie stać na te topowe europejskie zawodniczki. A Amerykanki z europejskim paszportem też są coraz bardziej cenione. Nie spodziewałabym się więc raczej wielkich nazwisk z Europy w polskiej lidze, w wyniku tych zmian regulaminowych – wskazuje Ziętara.